W tegorocznym konkursie towarzyszącym Międzynarodowemu Festiwalowi Sztuki na Bilbordach "Art Moves" wygrała fotografia Thomasa Rousseta, przedstawiająca jajko w imadle. Zadaniem uczestników było twórczo zinterpretować hasło "Wspólnota czy jednostka? Wsparcie czy kontrola?". Według jurorów francuskiemu twórcy udało się to najlepiej.
Czytaj także: Uliczna galeria w rozmiarze XXL. W Toruniu ruszył 6. festiwal bilbordów Art Moves [wideo]
Wiesław Żyła, właściciel toruńskiej Galerii Pro Arte, ma jednak wątpliwości co do oryginalności pomysłu Francuza.
- Jestem wzrokowcem i niektóre prace zapadają mi w pamięć - mówi. - Gdy zobaczyłem na pl. Rapackiego zdjęcie jajka w imadle, byłem przekonany, że autorem jest Krzysztof Bednarski. Byłem w szoku, gdy pod plakatem zobaczyłem inne nazwisko. Wróciłem do domu, zacząłem wertować czasopisma o sztuce, aż wreszcie znalazłem oryginał w numerze gazety antykwarycznej "Sztuka.pl" z 2009 r. Nie mam wątpliwości, że Thomas Rousset znał dzieło Bednarskiego. To skandal.
Co na to organizatorzy festiwalu? - Podobieństwo między obiema pracami jest duże, ale żeby mówić o plagiacie, trzeba udowodnić, że ktoś świadomie i zamierzenie inspirował się cudzym dziełem - mówi Rafał Góralski z Galerii Rusz. - W tym przypadku nie wydaje się to możliwe: pracy Bednarskiego nie ma w internecie, powstała w 1978 r., a po latach, w 2009 r. jej replika pokazywana była na wystawie na Śląsku, zdjęcie trafiło do katalogu wystaw. Thomas Rousset był bardzo zdziwiony, gdy poinformowaliśmy go o problemie. On nigdy nawet nie był w Polsce, więc szanse, że zetknął się z dziełem Bednarskiego, są znikome.
Góralski zaznacza, że we współczesnej sztuce często się zdarza, że różni artyści zupełnie niezależnie od siebie wpadają na podobne pomysły czy wykorzystują zbliżone motywy.
Podobnego zdania jest prof. Witold Chmielewski z wydziału sztuk pięknych UMK. - Takie sytuacje są coraz częstsze - mówi. - Nie uważam, by działanie francuskiego twórcy było celowe, myślę nawet, że podejrzewamy młodych artystów o wiedzę większą niż ta, którą faktycznie posiadają. Jajko w imadle jest dość prostym skojarzeniem. Sytuacja rzeczywiście jest kłopotliwa, zwłaszcza dla jurorów konkursu - nawet jeśli artysta nie wiedział o istnieniu takiej pracy, jury powinno wiedzieć.
Zdaniem mecenasa Jana Piszczka, który specjalizuje się w zakresie prawa autorskiego, o przypadkowym podobieństwie obu dzieł nie może być mowy: - Trudno o przypadkowość, jeśli pojawia się tak wiele punktów zbieżnych - mówi. - Jajko jest tu typowym cytatem, ale jeśli nie podano autora, najprawdopodobniej mamy do czynienia z plagiatem.
Góralski zapewnia, że poinformował już pozostałych jurorów o kontrowersjach wokół werdyktu. - Będziemy wyjaśniać tę sprawę - dodaje.