Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po awanturze w "Stokrotce". Zielik tylko się bronił?

Agnieszka Romanowicz
Kolega wyciągnął mi w szpitalu kolce spod skóry. Rany po nich są do dziś - mówi Zielik.
Kolega wyciągnął mi w szpitalu kolce spod skóry. Rany po nich są do dziś - mówi Zielik. fot. Andrzej Bartniak
Sebastian Z., znany jako Zielik i sprawca awantury w świeckiej dyskotece "Stokrotka"odpiera zarzuty: - Strzelałem w obronie własnej - podkreśla.

co to jest paralizator:

co to jest paralizator:

To broń elektryczna, która - z założenia - nie ma zabić przeciwnika. Wytwarza napięcie rzędu 20 000 - 500 000 V. Poraża układ nerwowy napastnika. Stan ten trwa kilkadziesiąt minut. Wyróżniane są paralizatory tradycyjne (wymagające bezpośredniego kontaktu z ciałem), jak i te wystrzeliwujące elektrody (o zasięgu ok. 5 m), zakończone haczykami, połączonymi przewodem ze źródłem prądu. Haczyki wbijają się w skórę przeciwnika, przebijając nawet pięciocentymetrową warstwę ubrania, zamykają obwód i w konsekwencji powodują porażenie.

Zielik przyszedł do redakcji "Pomorskiej" w Świeciu. Przedstawił swoją wersję wydarzeń z 2 maja, o których pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Początkowo zgodził się nawet na ujawnienie na naszych łamach swojego nazwiska. Potem się wycofał. - Jestem zaskoczony aferą, jaka się wokół mnie rozpętała. Gdybym był taki, jak mnie malują, już dawno bym siedział w więzieniu - twierdzi Sebastian Z., który ma wyrok w zawieszeniu za pobicie.

Strzałów było pięć
Wizyta Zielika wiąże się z awanturą w świeckiej dyskotece "Stokrotka". W nocy 2 maja Sebastian Z. strzelił z ręcznego miotacza gazu pieprzowego do Andrzeja Smei, właściciela klubu. - Podrywał moją dziewczynę. Poskarżyła się, że Smeja dotykał jej nogi. Więc się wkurzyłem, dlatego zrzuciłem szklanki ze stołu - relacjonuje Zielik. Podkreśla przy tym, że nie on pierwszy wycelował broń.

- Gdy Smeja zaczął zbierać szklanki, powiedziałem, żeby odszedł, bo nie chcę na niego patrzeć. Ale on nic sobie z tego nie robił. Wtedy wstałem, a on strzelił do mnie z paralizatora.

Zielik nie pamięta chwili, w której wycelował do Smei. Zwraca uwagę, że prawie stracił przytomność, bo strzałów z paralizatora było aż pięć. - Mam na to dowód. Kolega wyciągnął mi w szpitalu kolce spod skóry. Rany po nich są do dziś - dodaje Zielik. Mówi, że ma w ręku obdukcję lekarską, której nie zawaha się wykorzystać. - Po rozmowie z adwokatem, podejmę decyzję, co z tym zrobię - zapowiada.

Rozważają przeszczep
Właściciel "Stokrotki" trafił do szpitala w poniedziałek. Po wizycie w świeckiej przychodni, skierowano go do okulisty. Syn zawiózł Smeję do poradni przy bydgoskim szpitalu im. dr Jurasza. - Od razu położyli mnie na oddział. Wyszedłem po kilku dniach, ale prawdopodobnie czeka mnie jeszcze przeszczep rogówki - żali się Smeja.

Zarzutów Zielika, jakoby to nie on wszczął awanturę, Smeja nie chce komentować: - Mam żonę. Dziewczyna Zielika mnie nie obchodzi. Poza tym, wszystko widać na taśmach z monitoringu, które w tej chwili ma policja - ucina.

Postępowanie funkcjonariuszy nabierze tempa, gdy właściciel dyskoteki złoży zarzuty. Pod uwagę wezmą także opinię biegłego lekarza, dotyczącą uszczerbku na zdrowiu, jaki odniósłAndrzej Smeja.

Tymczasem policjanci skupili się na patrolowaniu okolicy "Stokrotki" podczas weekendu. - Było bardzo spokojnie - poinformował Marek Rydzewski, rzecznik prasowy KPP Świecie.

Są gorsi ode mnie
Sebastian Z. zapowiada, że w "Stokrotce" już się nie pokaże. - Nie mam ochoty oglądać tego Smei. Poza tym, gdybym robił takie rzeczy, jakie on o mnie opowiada, nie miałbym wejścia do żadnej dyskoteki.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska