- Po co panu to auto?
- Samochód jest własnością Urzędu Miasta, tłumaczę to już do znudzenia. Jest to samochód służbowy dla potrzeb urzędu. Do pracy. Dla mnie, dla urzędników. Oni także z niego korzystają, bo takie są potrzeby. Tylko ktoś bardzo złośliwy może mówić, że Derlicki kupił sobie samochód.
- Pan korzysta z niego najczęściej, nawet w dalekie trasy.
- Jeżeli jestem umówiony z ministrem w Warszawie, wsiadamy z kierowcą i jedziemy.
- Nie łaska pekaesem? Jest dobry autobus z Iławy przez Brodnicę.
- To minister wyznacza termin, ja muszę się podporządkować. Proszę wybaczyć, ale minister nie będzie śledził rozkładu jazdy autobusów.
- Może by pan zdążył...
- Pozostawiam to bez komentarza.
- A co takiego pan załatwił ostatnio w Warszawie dla Brodnicy?
- Pieniądze na halę sportową w Brodnicy. Dwa miliony sześćset tysięcy złotych. Opłacało się być w terminie u ministra. Dodam, że tych pieniędzy będzie więcej, także na inne niezbędne cele. Teraz porównajmy - wydatek na samochód i cele jakie miasto chce osiągnąć. Oczywiście, można siedzieć na pupie i nie załatwić nic.
- Co pan jeszcze kupił służbowo: garnitur, koszule, krawat, wieczne pióro, materac dmuchany...
- Chyba parsknę śmiechem, albo powiem jakiś brzydki wyraz...
