Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po katastrofie budowlanej w Stryszku. Śruby odkręcił cieśla-widmo

(my)
fot. arch. / Tomasz Czachorowski
- Pracownik, który odkręcił zabezpieczenia zbrojenia wiaduktu rozpłynął się - twierdzą inspektorzy, którzy badali sprawę katastrofy w Stryszku. Winnych jednak znaleziono. Konsekwencje poniesie sześć osób.

Do wypadku doszło w połowie lutego. Na dziewięciu pracowników firmy, która stawiała rusztowanie runęło blisko 30 ton stali. Na szczęście nikt nie zginął. Jeden z robotników był w stanie ciężkim, choć nie zagrażającym życiu.

Zdaniem Sławomira Sakrajdy, zastępcy okręgowego inspektora pracy do spraw nadzoru, stwierdzono sporo uchybień w pracy nad budową konstrukcji. Chodziło m.in. o brak zabezpieczeń zbrojenia przed utratą stabilności (takiego zabezpieczenia nie było nawet w planach), złą koordynację robót i brak nadzoru. To właśnie osobom nadzorującym przedstawiono zarzuty. Trzy z nich odpowiedzą przed sądem grodzkim, pozostałe mają zapłacić mandaty, łącznie 4 tysiące złotych.
Mimo to nie znaleziono bezpośredniego winnego - robotnika w ubraniu firmy ciesielskiej, który odkręcił śruby zabezpieczające rusztowanie. Podobno też był ranny, ale jeden z świadków zeznał, że odprowadzono go nie do karetki, ale na skarpę drogową. Co się z nim stało, nie wiadomo.

Dochodzenie w sprawie katastrofy prowadzi nadal Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe. Na razie nie postawiono nikomu zarzutów, a śledztwo ma zakończyć się za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska