Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po MŚ hokeistów w Toruniu

JOACHIM PRZYBYŁ
fot. Marcin Łaukaitis
Toruń nie okazał się szczęśliwy dla hokejowej reprezentacji. Polska zajęła w mistrzostwach świata 1.dywizji czwarte miejsce, najgorsze od czasu spadku z elity w 2002 roku. Ale i tak są powody do optymizmu.

Czy tak niska lokata to powód do poważnych narzekań? Nie do końca. Pod względem prestiżowym 3. lub 4. miejsce nie ma większego znaczenia; to pierwsze rozwiązanie wiąże się jedynie z brązowymi medalami, o których i tak nikt wkrótce pamiętać nie będzie. Problem w tym, że porażka z Wielką Brytanią kosztować będzię Polskę spadek w światowym rankingu z 21. na 22. lokatę. Powoduje także gorsze rozstawienie w przyszłorocznym czempionacie. Biało-czerwoni nie zaczną już turnieju ze słabeuszami, lecz w pierwszych dwóch spotkaniach zmierzą się z drugim zespołem 1.dywizji z tego roku oraz spadkowiczem z elity.

Nie wszystko złe

To złe strony toruńskiego turnieju, lecz były także i lepsze. Polacy udowodnili, że przy odpowiednim przygotowaniu stać ich na grę, naprawdę, na wysokim poziomie. Problem w tym, że nie bardzo mają jak i gdzie te umiejętności szlifować. Na pewno nie w słabej polskiej lidze, gdzie konkurencji o skład w mocnych zespołach praktycznie nie ma. Hokeistów poza granicami kraju można szukać ze świecą w ręku (w Toruniu grał jedynie Adam Borzęcki z ligi niemieckiej).

- Nasze rozgrywki hokejowych agentów nie interesują, nikt tu nie zagląda. Jedyną drogą do mocnego klubu jest sukces z reprezentacją - mówi Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, a obecnie trener w Szwajcarii.

Pozostaje więc kadra, jednak do awansu nie wystarczą doświadczenia z meczów z Rumunią czy Holandią. Biało-czerwoni zagrali świetne spotkanie z Ukrainą, ale dzień później sił na równie wysoki poziom z Włochami wystarczyło im jedynie w pierwszej tercji. Przede wszystkim dlatego, że dla rywali w ostatnich latach takie mecze były codziennością i to z dużo lepszymi zespołami, a dla nas wciąż są świętem. Polsce potrzebne są regularne mecze z silniejszymi od siebie drużynami. Tylko w ten sposób hokeiści będą gotowi powalczyć o awans do elity.

- Nasze rozgrywki krajowe nie stoją na wysokim poziomie. Liga jest przewidywalna, ale po toruńskich mistrzostwach widać, że stać nas na dużo lepszą grę - przyznaje reprezentacyjny obrońca Jarosław Kłys. -. Potrzebujemy jedynie mocnych rywali, którzy jeździliby na łyżwach dwa razy szybciej od nas. Wtedy się do nich dostosujemy. Teraz jest odwrotnie: z Rumunią zagraliśmy najsłabszy mecz, bo dostosowaliśmy się do poziomu przeciwnika.

Mariusz Czerkawski uważa, że mistrzostwa przegraliśmy właśnie przez brak doświadczenia.

- Gra była naprawdę dobra, chłopcy zostawiali serce na lodzie. Muszą się jednak nauczyć cwaniactwa, umiejętności strzelenia decydującej bramki w kluczowym momencie. Czyli tego, czego nie zabrakło Ukrainie i Włochom w pojedynkach z naszą drużyną - podkreśla najlepszy polski hokeista ostatnich lat.

Jednak coś drgnęło

- W Toruniu brakowało nam równej gry przez cały turniej. W tych mistrzostwach mimo słabego wyniku coś drgnęło w zespole narodowym, nie możemy tego zmarnować - podkreśla Gruth, który turniej komentował w Polsacie Sport. Jego zdaniem siłę reprezentacji powinniśmy zacząć odbudowywać w klubach, które powinny w szeroki sposób współpracować ze sztabem kadry. - Teraz każdy trener jest zapatrzony tylko w swój zespół, ale to musi się zmienić. Tylko siłami całego środowiska hokejowego w Polsce możemy tą dyscyplinę ruszyć z miejsca - podkreśla.

Na razie wydaje się, że Peter Ekroth jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Jego głównym osiągnięciem jest poprawienie atmosfery w kadrze, o czym zgodnie zapewniają wszyscy hokeiści. Szwed nie miał zbyt wiele czasu na przygotowania, w Polsce pracuje raptem kilka miesięcy. Na lodzie widać było pierwsze oznaki nowego w polskim zespole: dawno niewidzianą dyscyplinę taktyczną, uważną grę w obronie. Problemem jest wciąż gra w przewadze, skuteczność w ataku, ale nie są to elementy nie do poprawienia.

- Brakuje może jeszcze w tym zespole kilku zawodników, którzy w trudnych chwilach byliby gotowi wziąć odpowiedzialność na swoje barki, w kilku meczach brakowało nam człowieka, który chciałby zostać bohaterem - analizuje Czerkawski.

Głowy do poprawki

W rozwiązaniu tego problemu może pomóc planowane rozszerzenie sztabu szkoleniowego kadry. PZHL liczy, że w przygotowaniach do kolejnych mistrzostw wydatnie pomoże psycholog.

- Będziemy chcieli skorzystać z pomocy psychologa sportowego, który pomoże nam lepiej mentalnie przygotować drużynę. Może nawet będzie potrzebny do przygotowania psychicznych portretów poszczególnych zawodników, żeby wyeliminować tych, którzy nie potrafią poradzić sobie ze zbyt dużym obciążeniem psychiczny i mogą zawieść w decydujących momentach - tłumaczy prezes PZHL Zdzisław Ingielewicz.

Mimo nieudanego wyniku w toruńskich mistrzostwach widać wyraźnie, że atmosfera wokół polskiego hokeja nieco się poprawia. Nie zmieniły tego ekscesy w hotelu po ostatnim meczu, choć z pewnością nieco tę atmosferę zmąciły. W nocy z piątku na sobotę doszło do awantury między Krzysztofem Oliwą, a grupą młodszych kadrowiczów (m.in. Krystanem Dziubińskim i Marcinem Koluszem). Skończyło się, ponoć, na rękoczynach, a wszystko zamierza w najbliższych dniach wyjaśnić Polski Związek Hokeja na Lodzie.

Szkoda, że hokej potrzebuje nocnych awantur, żeby zagościć w głównych serwisach telewizyjnych. Skuteczniejszą drogą do serc polskich kibiców byłby z pewnością awans do elity.

PUNKTACJA KANADYJSKA:

1. Ramoser (Włochy) 8 (5 goli, 3 aysty), 2. Johnson (Włochy) 8 (3-5), 3. Schaafsma (Holandia) 7 (5-2), 4. Chambers (Wielka Brytania) 6 (5-1), 5. Fontanive (Włochy) 6 (3-3)...8. Łopuski 5 (5-0), 13. Borzęcki 5 (1-4), 16. Laszkiewicz 5 (0-5)
NAJLEPSI STRZELCY: 1. Łopuski 5; 2. Ramoser 5; 3. Schaafsma 5; 4. Kolusz 4; 5. Szafarenko 4
BRAMKARZE (proc. obronionych strzałów): 1. Tragust (Włochy) 98,15; 2. Simczuk (Ukraina) 95,00; 3. Zborowski (Polska) 94,74; 4. Radziszewski (Polska) 93,33; 5. Lehman (Wielka Brytania) 93,06
ALL-STARS: Bramkarz Thomas Tragust (Włochy); obrońcy: Adam Borzęcki (Polska), Trevor Johnson (Włochy); napastnicy: Mikołaj Łopuski (Włochy), Roland Ramoser (Włochy), Oleg Szafarenko (Ukraina)
BRUTALE (minuty karne): 1. Jakubik (Polska) 41; 2. Warłamow (Ukraina) 35; 3. Borzęcki (Polska) 33; 4. Zisser (Włochy) 27; 5. Virag (Rumunia) 22

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska