Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pięciu latach od afery w chojnickiej "ósemce" bez wyroku

ANNA KLAMAN
Oskarżone z dyrektorem wydziału edukacji Januszem Ziarno przed rozprawą
Oskarżone z dyrektorem wydziału edukacji Januszem Ziarno przed rozprawą DANIEL FRYMARK
Nie skończył się jeszcze proces trzech kobiet zamieszanych w wyprowadzenie 500 tys. zł z chojnickiej "ósemki".

Proces toczy się od kilku lat. Zresztą już drugi. Poprzedni skończył się fiaskiem ze względu na śmierć jednego z ławników.

Ciąg dalszy po wakacjach
Wszystko trzeba było zaczynać od początku. Były przesłuchania świadków i ekspertyzy biegłych. A pieniądze wyprowadzono przed 2004 r. Proceder mógł trwać nawet kilka lat. O kradzież pieniędzy oskarżone są Elżbieta Z. i Urszula J., a o brak właściwej kontroli Bożena R., urzędniczka z Urzędu Miejskiego w Chojnicach. Jak stwierdził na koniec sędzia, proces ma się raczej ku końcowi. Tyle, że jeszcze trochę trzeba będzie poczekać na wyrok. Co najmniej kilka miesięcy. Ze względu m.in. na rozpoczynające się wakacje proces ruszy dalej w końcu sierpnia bądź nawet na początku września. Sąd na wniosek obrońców postanowił poprosić biegłą od rachunkowości o uzupełnienie ekspertyzy. Będzie miała na to miesiąc. O pomoc zostanie poproszony także kolejny biegły, tym razem ekspert od grafologii. Elżbieta Z. twierdzi bowiem, że część podpisów na liście wypłat nie jest wykonanych jej ręką. Czy tak jest rzeczywiście, może ustalić tylko grafolog.

Wycieczka do kasy
Jakby było mało, niewykluczone, że wreszcie uda się planowana "wycieczka" adwokatów z sędzią do kasy "ósemki", gdzie jest część dokumentacji, której nie uwzględniono w długim spisie dowodów. Wczoraj na prośbę jednego z mecenasów ponownie wezwano świadka Janusza Ziarno, dyrektora wydziału edukacji Urzędu Miejskiego w Chojnicach. Dyrektor odpowiadał około godziny na wiele pytań.

Głównie były związane z ustaleniem, czy jego wydział nie powinien sprawować kontroli nad finansami szkoły. Ziarno odpowiadał, że ani on, ani jego pracownicy nie są zobowiązani do kontrolowania dokumentów finansowych, choć ogólny nadzór merytoryczny jednak jest. Przykład: jeżeli do wyremontowanej sali gimnastycznej są kupione nowe stoły, to dyrektor idzie je zobaczyć, ale ich nie liczy ani nie zagląda w rachunki. Adwokat pytał też, czy Urząd Miejski jest w istocie poszkodowanym i jaka jest jego strata. - Tak, z tego, co wiem, to jest to 500 tys. zł - mówił Ziarno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska