Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po premierze w Horzycy: Podróż w głąb siebie

Magdalena Janowska
fot. Lech Kamiński
"Eine kleine Nachtmusik" - najnowsza propozycja Teatru im. Wilama Horzycy to lektura obowiązkowa, nie tylko dla toruńskich teatromanów.

Bohaterką "Eine kleine Nachtmusik" w reżyserii Pawła Szkotaka jest skrzypaczka Anna (Matylda Podfilipska), która po rozstaniu z ukochanym mężczyzną niszczy swoje skrzypce i wyrusza w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego została porzucona.

I w tekście autorstwa Silke Hassler, i w toruńskiej inscenizacji, droga, którą przemierza skrzypaczka, jest również próbą odnalezienia własnej tożsamości i odkupienia cierpień, jakie niesie ze sobą miłość. Na "drodze krzyżowej" Anny, zamiast kolejnych stacji pojawiają się ludzie, m.in. ksiądz, bankowiec, prostytutka, alpinista, turecki sprzedawca kwiatów. Wszyscy - podobnie jak Anna - doświadczyli toksycznego, niszczącego uczucia, są skrzywieni, poranieni miłością lub mają wypaczony jej obraz. Sprowadzają ją do seksualnej satysfakcji, brzydzą się nią, demonizują bądź uparcie pielęgnują wizję uczucia, które przestało już istnieć.

Gdzie ta miłość?
Żadne z tych spotkań nie przynosi Annie ukojenia, nikt nie potrafi powiedzieć jej "jednego pięknego zdania", które przedłużyłoby jej wiarę w miłość. Kobieta wraca więc do skrzypiec, w finałowej scenie ponownie gra na instrumencie - już nie nerwowo, rozpaczliwie jak na początku, ale coraz pewniej, spokojniej.

Czy to wyraz jej rezygnacji, powrotu do punktu wyjścia, czy też znak odnalezienia wewnętrznej harmonii i wyjścia z obłędu? Trudno rozstrzygnąć jednoznacznie i być może właśnie dlatego spektakl wyreżyserowany przez Pawła Szkotaka jest tak przejmujący.

Efekt nie byłby z pewnością tak porażający, gdyby nie scenografia autorstwa Agnieszki Zawadowskiej. Dramat Anny rozgrywa się w chłodnym świecie, zbudowanym ze szkła i metalu. Akcja toczy się symultanicznie w dwóch planach. Osią pierwszego z nich jest centralnie usytuowana szyba, wokół której Anna odbywa swoją podróż, drugi również skrywa się za szkłem. Dzięki temu widzimy, jak aktorzy w głębi kameralnej sceny przebierają się, przygotowują do kolejnych wcieleń. Podglądamy ich przed wejściem na "właściwą" scenę, przekraczamy granicę ich intymności. Podglądamy także siebie, gdyż szklany świat wykreowany w spektaklu, jest jednocześnie światem pełnym luster.

Aktorski majstersztyk
O sukcesie polskiej prapremiery "Eine kleine Nachtmusik" decyduje nie tylko spójna formalnie i treściowo (choć podzielona na krótkie epizody) opowieść, ale i znakomita gra całej aktorskiej czwórki. Doskonałą pierwszoplanową kreację stworzyła Matylda Podfilipska. Jej Anna jest wielowymiarowa, ludzka, a przede wszystkim wiarygodna. Toruńska aktorka z wielkim poświęceniem i skupieniem wciela się w postać skrzypaczki. Główną rolę uzupełniają kreacje Anny Romanowicz-Kozaneckiej, Tomasza Mycana i Michała Marka Ubysza, którzy odgrywają postaci spotykane przez Annę. Na ich barkach spoczął ciężar zaprezentowania szerokiego przekroju społecznego, który cała aktorska trójka bezsprzecznie zdołała udźwignąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska