Mieszkańcy Leśnego walczą o skwer
Więcej informacji z Bydgoszczy
Dwa tygodnie temu mieszkańcom zabroniono zasadzenia kwiatów na skwerze u zbiegu ulic Czerkaskiej i Sułkowskiego. W sobotę nie czekali na pozwolenie. W niespełna godzinę jeden z trawników przed blaszakiem zmienił się w piękny kwietnik. W tym taki sposób protestowali przeciwko sprzedaży skweru. Podczas akcji nie zabrakło nawet muzyki na żywo. Przygrywało trio z charyzmatycznym wokalistą. Na tapecie były m.in. "Córka rybaka", czy "A ty maszeruj... (maszeruj głośno krzycz, niech żyje nam Wołodia Iljicz)".
Mieszkańcy Leśnego tłumnie zjawili się na skwerze. Niektórzy byli bojowo nastawieni.
- A pan od Dombrowicza?- pytała podejrzliwie naszego reportera jedna z pań.
Zdaniem pana Kazimierza Madeckiego z ul. Powstańców Wielkopolskich, trzeba ostro przeciwstawić się zakusom na skwer. - Pan prezydent uważa miasto za swoje prywatne ranczo. Niech wreszcie zacznie słuchać naszego głosu - apelował pan Kazimierz.
- A mnie bardzo boli serce, że o planach miasta nie mogłam przeczytać w "Kurierze Ratuszowym". Czytam każdy numer - podkreślała paniAleksandra Mainka.
Kasia Łokietek, uczennica szkoły muzycznej, dziwi się, że miasto nie wybrało innego miejsca na osiedlu Leśnym pod budowę. - Rozkopywanie skweru to głupi pomysł. Na osiedlu jest wiele miejsc, gdzie można wybudować domy bez uszczerbku dla ludzi - tłumaczyła nam Kasia.
Przed blaszakiem spotkaliśmy także jednego z twórców osiedla Leśnego. - Projektowałem osiedle od początku lat pięćdziesiątych, także ten skwer i inne miejsca. Wtedy też były próby zmiany charakteru tego terenu - opowiadał inżynier Zdzisław Kozłowski. - Ktoś z władz zaproponował wycięcie parku i wybudowania na jego miejscu bloków. Zaprotestowałem. I dzisiaj, chociaż mam już 83 lata, też protestuję.
Nie obyło się bez przemówień. Głos zabrał m.in. Adam Raubo, przedstawiciel rady osiedla.
- Zostałem wydelegowany, ponieważ przewodniczący i jego zastępca są skonfliktowani - powiedział później "Pomorskiej" Raubo._- Zostali w to wmanewrowani przez ratusz. Przewodniczący ma za złe zastępcy, że podczas jego nieobecności nie zainteresował się pismem w sprawie sprzedaży skweru. Ale prawda jest taka, że mogło ono zostać niezauważone, bo nie dotyczyło wcale sprzedaży skweru - dodaje przedstawiciel rady osiedla.
Faktycznie, w piśmie z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, czytamy m.in.: "W związku z planowanym podziałem części placu (...) MPU_zwraca się z uprzejmą prośbą o określenie, czy przedmiotowy teren pełni funkcje społeczne na obszarze osiedla, np. jest miejscem spotkań, imprez okolicznościowych itp.".
Co ciekawe, do listu dołączona została mapka, na której wyodrębniona została znikoma część terenu, który faktycznie ma zostać sprzedany.
Adam Raubo głośno pytał przez mikrofon, gdzie są bydgoscy politycy. Okazało się, że niewielka reprezentacja stała za jego plecami.
- Przyszliśmy przyznać się do błędu, bo głosowanie w sprawie sprzedaży było błędem. Naprawimy to, bo złożyliśmy projekt uchwały w sprawie unieważnienia pozwolenia rady na zbycie skweru - tłumaczyli Piotr Król i Tomasz Rega z Prawa i Sprawiedliwości. Trzeba dodać, że obaj nie są rajcami z Leśnego. Radni z tego okręgu się nie pojawili.
- No jak miałem przyjść, kiedy rada miasta podjęła uchwałę, a rada osiedla przegapiła sprawę - przekonywał nas wczoraj Piotr Trzaska z Platformy Obywatelskiej. - To byłoby z mojej strony co najmniej dziwne.
Więcej w "papierowej" Pomorskiej, a w internecie obejrzyjcie koniecznie galerię zdjęć Jarka Prussa z manifestacji.