źródło:TVN24/x-news
- Potwierdzam, że dwie moje klacze pozostające w Polsce zostaną przywiezione natychmiast z powrotem do domu - powiedziała Shirley Watts dziennikarzowi Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP).
Decyzja ta jest efektem śmierci w stadninie w Janowie drugiej już klaczy należącej do pani Watts - Amry. Podobnie jak klacz Preria, która padła 17 marca, Amra w miniony piątek doznała kolki jelitowej i po przewiezieniu do kliniki leczenia koni SGGW w Warszawie okazało się, że nie da się jej uratować. Klacz ta została kupiona do stadniny Halsdon Arabians - należącej do Shirley Watts - na aukcji w Janowie w 2008 roku za 340 tys. euro.
W stadninie w Janowie pozostają w dzierżawie jeszcze dwie klacze: Pieta i Augusta. Jedna ma się wyźrebić w maju, druga w czerwcu.
W sumie jest to już trzecia klacz, która padła w Janowie na kolkę w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. W październiku ubiegłego roku zmarła klacz Pianissima, najcenniejszy koń w polskiej hodowli koni arabskich. Śmierć tego konia była oficjalnie jedną z głównych przyczyn odwołania wieloletniego prezesa stadniny w Janowie Marka Treli. Środowisko hodowlane uważa, że odwołanie Treli oraz dyrektora stadniny w Michałowie Jerzego Białoboka i Anny Stojanowskiej gł. specjalistki ds. hodowli koni arabskich w Agencji Nieruchomości Rolnych miało wyłącznie charakter polityczny.
Dwa kolejne zgony klaczy - należących do Shirley Watts - nastąpiły już pod rządami nowego kierownictwa stadniny. Agencja Nieruchomości Rolnych wszczęła już kolejne postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Czytaj też: Padła kolejna klacz w Janowie Podlaskim