Suszarnia w płomieniach
Paliła się suszarnia, w której było około 50 metrów sześc. drewna. Wstępnie straty oszacowano na 50 tys. zł. Przez dwie godziny pomieszczenia bombardowano wodą z działek gaśniczych. Do wieczora ogień dogaszali druhowie OSP. - Teraz przez całą noc będziemy tego pilnować - mówi Felicyta Król-Pawelska, siostra właścicieli tartaku. - Ten tartak należał jeszcze do naszego dziadka, po przejęciu go przez rodzinę też mieliśmy pożar, spaliło się do ziemi.
**_Skąd ten ogień?
Nie wiadomo jeszcze, jaka była przyczyna pożaru. Wstępnie wykluczono działanie osób trzecich. - Istniało zagrożenie, że zajmą się następne komory. Przypuszczamy, że powstał w wyniku awarii systemów grzewczych lub wentylacyjnych - mówi Waldemar Kierzkowski, zastępca komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Tucholi. _Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja.
Edward Chmara, szef OSP w Cekcynie: - Na miejscu byłem pierwszy. Zobaczyłem tylko dym. Był taki, że aż zwalał z nóg. Zaraz zaczęliśmy działać. Przyjechali też koledzy z Iwca, Bysławia i Budzisk i zawodowcy.
Po suszarni
Tekst i fot. Barbara Zybajło

Przy pożarze ofiarnie pracowali pracownicy tartaku, uwijali się też strażacy, ale to pomieszczenie nadaje się teraz tylko do rozbiórki.
Jak już informowaliśmy, w piątek palił się tartak "Heban". Na Kolejowej w Cekcynie zjawiło się sześć jednostek strażackich. Trzeba było użyć działek gaśniczych.