- Sami nie wiemy, co się stało - _mówi Violetta Rossek, szefowa świetlicy w Ciechocinie. - Właśnie kończyliśmy remont, pozostało nam tylko położyć wykładziny. Tyle osób pracowało przy nim społecznie, opracowaliśmy ciekawy program zimowiska.
**Syreny po północy
O pierwszej w nocy pożar zauważyła mieszkająca za ściana Agnieszka Nowicka. Pobiegła do sołtysa Marka Miillera, który włączył syrenę. - Jego żona dzwoniła do mnie, przybiegłam z kluczami - _opowiada Rossek.
Pierwsi byli druhowie z ciechocińskiego OSP, później przyjechali zawodowcy.
Jeszcze komin
Ogień gasiło siedem jednostek strażackich. O 6.00 nad ranem pożar się rozprzestrzenił, zapalił się komin. Na szczęście strażacy czuwali całą noc. Wstępnie straty wyceniono na 30 tys. zł.
- Jesteśmy tak wdzięczni sponsorom, którzy nie żałowali grosza na remont - mówi Rossek. _- Teraz też musimy odwołać się do ich dobrych serc.
**Praca całej wsi__
- W tą świetlicę włożono dużo społecznej pracy ludzi dobrej woli z całej wsi - mówi ks. Kazimierz Matyja, z proboszcz Ostrowitego. - Stało się, trzeba działać dalej.
Wczoraj od samego rana porządkowano po pożarze. Za miotły chwycili pracownicy Urzędu Gminy Chojnice i ciechocinianie. - Dobrzy ludzie nas nie opuszczą -_ mówi szefowa świetlicy.
Łuna nad wsią
Barbara Zybajło

Na zdjęciu Czesław Piechowski, strażak z Ciechocina, który brał udział w akcji, Mieczysław Orzołek, stolarz z Chojnic, który wczoraj miał przywieźć do świetlicy meble i Violetta Rossek, szefowa świetlicy "caritasu".
W środę o pierwszej w nocy w wyremontowanej świetlicy "Caritasu" w Ciechocinie wybuchł pożar. Na miejscu było siedem jednostek straży pożarnej, spaliło się poddasze, ewakuowano osiem osób.