https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pochodzę ze stolicy jezior

(kap)
MAREK STANKIEWICZ, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Bydgoszczy

     Rodzice mojej mamy, Stanisława i Jan Korzeniowscy początkowo mieszkali w Mińsku Mazowieckim pod Warszawą. W latach 20. kobiety raczej zajmowały się domem, natomiast moja babcia postanowiła pracowć. Była nauczycielką matematyki w szkole podstawowej. Uczyła tam zarówno przed wybuchem wojny, jak i po jej zakończeniu. Z kolei dziadek właśnie po wojnie został oddelegowany do pracy w Olsztynie. Najpierw pojechał sam, około pół roku później dołączyła do niego babcia wraz z dziećmi, czyli moją mamą, Marią i jej bratem bliźniakiem, Andrzejem.
     Albina i Józef Stankiewicz to dziadkowie ze strony taty. Mieszkali przez całe życie w Augustowie. Dziadek był szewcem. Wiem, że miał jedyny polski warsztat na augustowskim rynku. Pozostałe należały bowiem do Żydów. Zarabiał bardzo dobrze, dlatego babcia mogła zostać w domu i opiekować się dziećmi. A mieli ich sporą gromadkę. Tata, Zygmunt był najstarszy z rodzeństwa. Miał jeszcze brata Szczepana i siostrę Dankę.
     Ojciec, kończąc szkołę podstawową w swojej rodzinnej miejscowości, postanowił kontynuować dalszą naukę w Olsztynie. Właśnie tam poznał mamę. Razem uczyli się, mieli wspólnych znajomych, z którymi często gdzieś wyjeżdżali, i tak to się zaczęło. Rok po zakończeniu szkoły pobrali się. Ślub zorganizowali w Olsztynie. Rodzice mieszkają tam do dzisiaj.
     Po dwóch latach małżeństwa przyszedłem na świat. Z kolei dwa lata po mnie - mój brat, Jerzy. Ukończyliśmy tę samą szkołę średnią. On jednak postanowił zdawać na akademię w Olsztynie, ja natomiast wcześniej zdecydowałem, że będę studentem polonistyki na UMK w Toruniu.
     Prawdopodobnie na trzecim roku poznałem moją żonę, Krystynę. Już wtedy byłem związany z toruńską kulturą, działałem w "Odnowie", dlatego na randki zapraszałem Krysię najczęściej do klubów studenckich. Na piątym roku wzięliśmy ślub.
     Po studiach dostałem bardzo korzystną propozycję pracy w Bydgoszczy. Po konsultacjach z żoną, przyjąłem ją. To miasto miało być tylko epizodem, ale mimo że żona jest rodowitą góralką, pochodzi z Zakopanego, a ja znaczną część życia spędziłem w Olsztynie, postanowiliśmy zostać tu na stałe. Dziś nie żałujemy podjętej wtedy decyzji. Bydgoszcz stała się naszym miastem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska