Teresa Szopińska jest rozżalona. Mówi, że nikt nawet jej nie przeprosił. Owszem, w inspektoracie ZUS potraktowano ją nawet życzliwie. Ale przeprosin nie było.
We wtorek (26 maja) dowiedziała się tam, że emerytura za maj - którą powinna mieć od 20 maja przelana zostanie jutro, a na koncie będzie w piątek, a więc po siedemnastu dniach. - Gdyby trafiło na kogoś innego, jakąś samotną starszą kobietę, to ta pewnie nie interweniowałaby jak ja - mówi.
Przeczytaj również: Lekarka przedwcześnie stwierdziła zgon. Sąd umorzył jej proces
Dwie panie Szopińskie
Na ul. Kolejowej mieszkały dwie Szopińskie - jedna Helena, druga - Teresa. Zbieżna była tylko ulica i nazwisko, ale odmienne imiona i numer domu. - Heleny Szopińskiej nawet nie znałam - mówi Teresa Szopińska. - Nie wychodziła z domu, to była starsza samotna pani, po osiemdziesiątce. Zmarła zimą - chyba w styczniu.
Pod koniec marca listonosz nie doręczył pani Teresie pisma z ZUS-u z decyzją o waloryzacji emerytury. - Odesłał je z powrotem do ZUS-u, dopisując na kopercie, że adresat zmarł - opowiada pani Teresa. - Nie wiem, dlaczego tak się zachował. To bezmyślność, niechlujstwo i niestaranność, bo złej woli raczej się jednak nie dopatruję. Słyszał pewnie, że Szopińska zmarła, to odesłał pismo, choć przecież powinien z uwagą obejrzeć kopertę - spojrzeć dokładnie na adres i imię. Niestety, nie zrobił tego.
Urzędnicy bez empatii
Ten błąd listonosza spowodował, że pani Teresa nie dostała emerytury. - Kwietniową jeszcze miałam, bo już była naliczona - mówi.
Teresa Szopińska zadzwoniła do ZUS i dowiedziała się, że emeryturę wstrzymano... z powodu zgonu. Była zszokowana. Poszła na pocztę i rozmawiała z zastępcą naczelnika. Tam usłyszała, że to, co opowiada, jest chyba niemożliwe. We wtorek pojechała do ZUS osobiście i rozmawiała z samą kierowniczką. Zobaczyła kopertę listu, która do niej nie trafiła. - Pani była miła, ale dowiedziałam się, że emeryturę dostanę dopiero 5 czerwca, bo trzeba dokumenty przesłać do Słupska - mówi Szopińska.
Czerszczanka zastanawia się, czy ktoś wczuł się w jej sytuację. Przecież jej emerytura jest niska, a opłaty trzeba zrobić. Żyć z czegoś też. - Akurat mam wokół siebie życzliwych ludzi i rodzinę, która oferowała mi pomoc - mówi pani Teresa. - Ale to nie zwalnia ZUS-u z przyspieszenia wypłaty.
Okazuje się, że ZUS już 14 maja wiedział, że Teresa Szopińska żyje. Urzędnicy spostrzegli, że nikt nie zgłosił się po odbiór zasiłku pogrzebowego i skontaktowali się z Urzędem Miejskim w Czersku. Pytamy więc Danutę Rosiak, rzeczniczkę oddziału ZUS w Słupsku, dlaczego nikt z ZUS-u nie skontaktował się z panią Teresą, by oszczędzić jej nerwów. - Przyznam, że nie mamy takiej praktyki, by kontaktować się osobiście ze świadczeniobiorcami - mówi Rosiak. - Panie z inspektoratu w Chojnicach uznały, że nie ma potrzeby, ale odwiesiły zawieszoną emeryturę.
Czytaj też: Bezpieczna i dostatnia emerytura
Koleżanki pytają o stypę
A więc, podsumowując - 14 maja ZUS wiedział już o kłopocie. - Przepraszamy panią Teresę, choć to nie z naszej winy doszło do tej sytuacji - mówi Rosiak. - W środę dostanie od razu dwie emerytury - zaległą i przyspieszoną - za czerwiec.
Rosiak mówi, że w ZUS nie kojarzą podobnej sytuacji. A jak do sprawy ustosunkowuje się Poczta Polska? Odpowiedź jest krótka. - Bardzo przepraszamy za zaistniałą sytuację spowodowaną nieumyślną pomyłką naszego pracownika - mówi Kamila Supron-Kalinowska.
Pani Teresa mówi, że choć do sprawy podeszła z dystansem, to stres był i to spory. - Ostatnio w kościele w niedzielę dopadł mnie tak ostry ból za mostkiem, jakiego nigdy jeszcze nie miałam - mówi. - Myślałam, że to zawał i chciałam nawet wyjść. To był pewnie nerwoból.
Znajomi z niedowierzaniem kiwają głowami i mówią, że Szopińska będzie długo żyła. - Co niektórzy dopytują, kiedy była ta stypa - opowiada. - A ja się śmieję i mówię, że sama sobie stypy nie zamierzam wyprawiać.
Czytaj e-wydanie »