Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociski manewrujące dla nowych okrętów podwodnych

Rozmawiał Roman Laudański
Rozmowa z Andrzejem Kińskim, redaktorem naczelnym miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa".

- Strasznie wszyscy się ekscytują zapytaniem polskiego rządu w sprawie zakupu amerykańskich pocisków tomahowk.

- Niepotrzebnie, wcale nie wiadomo, czy je kupimy. Jeżeli mamy przeprowadzić - z zachowaniem zasad konkurencyjności - postępowanie, które ma wyłonić zagranicznego dostawcę okrętów podwodnych dla Polski i postawiliśmy wymóg uzbrojenia okrętów w pociski manewrujące, to musimy dowiedzieć się, czy oferenci pocisków np. Amerykanie, mogą nam je dostarczyć. Handel takim uzbrojeniem jest reglamentowany i odbywa się na podstawie porozumień rządowych. W przetargu na okręty podwodne na pewno będą uczestniczyli też Francuzi, którzy mają już zgodę swojego rządu na dostarczenie nam swoich pocisków MCM. Natomiast Francuzi nie zgodzą się na dostarczenie swoich pocisków wraz z okrętami producentów, którzy są konkrecją dla ich stoczni. Z kolei Niemcy, którzy nie mogą nam samodzielnie zaoferować takich pocisków, mogą to z zrobić z amerykańskimi tomahowkami.

- Potrzebujemy trzech nowych okrętów podwodnych?

- Mieliśmy je przed wojną i po wojnie. Hydrologia Bałtyku umożliwia ich efektywne działania. W latach 80. pozyskaliśmy nowoczesnego "Orła", na drugi okręt nie wystarczyło pieniędzy. Wycofaliśmy "Wilka i Dzika" już w nowej epoce, a w zamian pozyskaliśmy cztery używane okręty od Norwegów. Teraz zapadła decyzja zastąpienia ich trzema nowymi okrętami podwodnymi. W latach 2022 - 2030 mają one zasilić marynarkę. Dodam, że pociski manewrujące nie będą ich głównym uzbrojeniem - pozostaną nimi torpedy i rakiety przeciwokrętowe. Okręty są bronią kosztowną, a cena pocisków manewrujących to ułamek ich ceny. Będziemy potrzebowali ok. 20 - 30 takich pocisków.

- Jeden tomahowk kosztuje 1 - 1,5 mln dolarów!

- Za kilkadziesiąt pocisków wraz z infrastrukturą możemy zapłacić ponad 100 mln dolarów, to raptem cena dziesięciu nowoczesnych czołgów, nie przesadzajmy. Takie "zabawki" zawsze były, są i będą drogie!

- Do czego służą takie pociski manewrujące?

- Do rażenia celów lądowych na odległościach ponad tysiąca kilometrów. Można nimi zniszczyć rozpoznane wcześniej obiekty dowodzenia, obronę przeciwlotniczą, elektrownię lub most. Chodzi o cele o znanym położeniu. Będą one stanowiły także potencjał odstraszania. Okręty uzbrojone w takie pociski mogą też uczestniczyć w działaniach koalicyjnych np. Brytyjczycy odpalali swoje tomahawki na cele w byłej Jugosławii, Iraku i Libii.

- Do tej pory eksperci i wojskowi zgodnie mówili, że nasza marynarka wojenna nadaje się wyłącznie "na żyletki".

- Ale się modernizuje. Zaczęliśmy od obrony przeciwlotniczej, później kupiliśmy nadbrzeżny dywizjon rakietowy (a wkrótce będzie drugi) - w przyszłości stworzą morską jednostkę rakietową. W ubiegłym roku rozpoczęliśmy budowę nowych niszczycieli min, lada moment rozpiszemy przetarg na okręty nawodne: obrony wybrzeża "Miecznik", patrolowe z możliwością zwalczania min "Czapla", no i chcemy okrętów podwodnych.

- Mamy też nieustające doświadczenia z budową korwety "Gawron".

- No, tak, ale ma ona szansę w przyszłym roku podnieść banderę. Ma to być okręt patrolowy, a jak znajdą się pieniądze, to może zostanie wykończony jako korweta uzbrojona w zestaw przeciwlotniczy, pociski przeciwokrętowe i zaawansowanym system dowodzenia.

- Kupujemy uzbrojenie według hierarchii potrzeb?

- Główne płatności związane z projektem pocisków manewrujących pojawią się za kilka lat. Nowe śmigłowce można dostarczyć dwa lata od podpisania kontraktu, a okręt podwodny najwcześniej po pięciu latach. Jest szansa, że za kilka lat będzie lepiej, a póki co dalej będzie postępowała degradacja jednostek pozostających w służbie.

- Przespaliśmy całą dekadę.

- Jeśli chodzi o modernizację sił okrętowych marynarki wojennej, to tak, zgadzam się. Przyczyniły się do tego m.in. decyzje związane z przejęciem amerykańskich fregat, które pochłonęły bardzo dużo pieniędzy na utrzymanie ich w sprawności technicznej i szkolenie załóg. Gdyby te środki wydać na budowę nowych okrętów, to być może zamiast dwóch amerykańskich fregat o symbolicznej wartości bojowej - dziś dysponowalibyśmy dwiema nowoczesnymi korwetami dostosowanymi do działań na Bałtyku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska