Poczekają na deszczówkę

A chodzi o budowę kanalizacji deszczowej i sanitarnej. - Kryzys finansowy dotknął również nasz projekt - przyznaje Stanisław Drzewiecki, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji.

- Kiedy podpisywaliśmy kontrakt, euro kosztowało ponad 3 złote, teraz o złotówkę więcej. Wzrosły też ceny robocizny oraz materiałów budowlanych - przekonuje prezes bydgoskich wodociągów. I dodaje, że oszczędności nie dotkną inwestycji, które mogłyby mieć wpływ na efekt ekologiczny.
- Nie zrezygnujemy więc z budowy kanalizacji deszczowej w strefie ochrony wód na Czyżkówku - zapewnia prezes Drzewiecki.

Miejskie wodociągi zrezygnują jednak z budowy kanalizacji deszczowej na kilku osiedlach: Miedzyniu, Jachcicach, Wilczaku, Osowej Górze, Myślęcinku, Prądach, Glinkach. Zamiast 76 kilometrów kanalizacji deszczowej, powstaną 34 kilometry.

Mieszkańcy będą musieli więc czekać na inwestycje. Ile? Tego nie wiadomo. - Jesteśmy tylko inwestorem zastępczym. Budowa kanalizacji deszczowej to zadanie miasta - odpowiada Stanisław Drzewiecki. - Trudno mi odpowiedzieć, kiedy miasto będzie chciało budować kanalizację deszczową.
Tymczasem radny Stefan Pastuszewski mówił podczas wczorajszej sesji, że ceny w kryzysie powinny spadać, a nie rosnąć. - Czy to nie zasłona dymna dla zwykłej niedolności? - dopytywał.
Natomiast radny Janusz Drozdalski uważał, że wodociągi nie powinny ograniczać inwestycji i zaapelował do radnych, by nie zgadzali się na cięcia.

- Jeśli tak będzie, to miasto będzie musiało dołożyć do naszych inwestycji 151 milionów złotych - ostrzegał prezes Drzewiecki. A prezydent Konstanty Dombrowicz dodał, że jeśli radni nie zgodzą się na oszczędności, to... - Staniemy przed koniecznością cięcia innych inwestycji.
Tak jednak nie będzie, bo radni przyjęli uchwałę.