Długi rosły lawinowo. Nikt nie twierdzi, że odchodzący przed rokiem ze stanowiska szefa ZOZ Stefan Bułka, zostawił szpital na plusie. Zadłużenie było, ale stanowiło połowę tego co dziś jest problemem dla ZOZ. A problem nazywa się 12 mln złotych. Jak dotąd, nie ma sposobu zahamowania lawinowo rosnących zaległości. Powstały w okresie roku sprawowania rządów przez dr Marka Józefowicza. Takie są fakty.
Pismo lekarzy
stało się już chyba nie głosem w dyskusji, tylko decyzją podjętą z pełną świadomością skutków. W skierowany do Waldemara Gęsickiego, starosty brodnickiego, piśmie czytamy, że to już koniec ich działalności w ZOZ-ie, w brodnickim szpitalu. Ponieważ są zaległości płatnicze od kwietnia rezygnują z dalszego świadczenia usług medycznych.
Nie pod pistoletem
Waldemar Gęsicki uznał sytuację za dramatyczną, ale stwierdził jednocześnie, że nie będzie rozmawiał, gdy lekarze przystawili mi pistolet do głowy. Na pewno nie pod groźbą szantażu. Wczorajsze spotkanie starosty z dyrektorem ZOZ-u zakończyło się i taką refleksją:
wypełnić kontrakty
wobec lekarzy, wypłacić zaległości oraz podpisać z nimi zwyczajne umowy o pracę. Na obszerną informację z rocznej działalności dyrektora ZOZ oczekuje samorząd powiatowy. - Niestety, dopiero za dziesięć dni mamy sesję powiatową. Mam nadzieję, że pan dyrektor Józefowicz przyjdzie na nią i przedstawi nam swoją oceną sytuacji - powiedział nam Roman Pytlasiński, przewodniczący samorządu. Czas pracuje na niekorzyść wszystkich stron konfliktu w brodnickim ZOZ. Oby na reanimację nie było za późno.
