Nurkowanie pod lodem należy do ceremoniałów charzykowskich płetwonurków. Każdy z członków klubu "Wodnik" przynajmniej raz w życiu musi odbyć taką kąpiel, która jest nieodłącznym elementem szkolenia.
To całkiem przyjemne
Przygodnemu obserwatorowi zimno robi się na sam widok, okazuje się jednak, że zanurzenie w wodę przy minus 15 stopniach Celcjusza jest bardziej przyjemne niż stanie na dworze.
- Woda, w zależności od głębokości, ma od jednego do czterech stopni Celcjusza - wyjaśnia prezes "Wodnika" Piotr Biesek. - To daje niemal dwadzieścia stopni różnicy w porównaniu z temperaturą zewnętrzną. Oczywiście nurkowie zanurzają się w tzw. suchych skafandrach, a ich ciała stykają się z lodowatą wodą w niewielkim stopniu. Pozostałe wyposażenie jest standardowe.
**_Nurek na uwięzi
Podwodna wędrówka odbywa się na uwięzi z fosforyzującą liną asekuracyjną. Dzięki niej widać kierunek, a w razie potrzeby można w każdej chwili wyciągnąć delikwenta. Śmiałkowie zanurzają się w parach, a instruktorzy cały czas nadzorują poprawność schodzenia.
- _W głębinie nie można sobie pozwolić na błędy - mówi Radosław Sieniawski z Gdyni. - Przejrzystość wody i widoki są za to niesamowite i gdyby nie zimno, wcale nie miałbym ochoty wychodzić.
Wyścig z czasem odbywa się za to po wynurzeniu. Błyskawiczne zrzucenie balastu i płetw, połączone z szaleńczym biegiem do ciepłego pomieszczenia, to nieodłączny urok zimowego nurkowania.
