Reformy w systemie podatkowym, spełnienie obietnic dotyczących oświaty - te wszystkie zmiany już teraz odbijają się na finansach gminy Chojnice. a skutki są liczone w milionach.
- Musimy z własnych dochodów dopłacić po 300 zł za wychowawstwo w wynagrodzeniach nauczycieli - wylicza wójt Zbigniew Szczepański. - To dla nas obciążenie warte pół miliona złotych.
Drugie tyle kosztuje gminę sfinansowanie podwyżek pensji o 9,6 proc, obiecanych przez rząd. Na żadną z tych zmian gminny samorząd nie otrzyma rekompensaty z budżetu państwa. Nie ma też co liczyć na to, że subwencja oświatowa zostanie należycie zwaloryzowana.
- Jej niedoszacowanie już teraz kosztuje nas 2,5 miliona złotych - dodaje wójt. Za kilka dni dojdą nowe „prezenty” - obniżenie stopy podatkowej z 18 na 17 procent - skutek dla gminnej kasy to brak kolejnego miliona. Podobna kwota ucieknie z tytułu zwolnień podatkowych dla osób do 26 roku życia. Skoro nie będzie żadnych rekompensat z budżetu państwa, co pozostaje?
- Te pieniądze odbierane są lokalnym wspólnotom - komentuje Szczepański. - W skali mijającego roku mamy wzrost wydatków aż o 5,8 miliona złotych. O tyle mniej możemy inwestować. To strata dla samorządu. Jesteśmy więc zmuszeni podnieść lokalne podatki o ok. 10 proc. tak, jak inne samorządy - podsumowuje Szczepański. Jedynym światełkiem w tych troskach są dotacje przyznawane na budowę dróg. Gmina Chojnice może pocieszyć się choćby takim finansowym zastrzykiem o wartości 1,4 mln na inwestycje w Chojniczkach.
