Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podcięte skrzydła

Roman Laudański
Natalia Kowalska
Natalia Kowalska Fot. archiwum prywatne
Zorganizowała festyn lotniczy we wsi Czarże pod Bydgoszczą. Teraz tłumaczy się z tego przed sądem.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Wystarczyła wizyta na pokazach balonowych w Krośnie, by dołączyła do tych, których nazywa się "zakręceni śmigłem". Pod wzlatującymi w niebo balonami Natalia Kowalska postanowiła, że zrobi festyn lotniczy w rodzinnej wsi. To nic, że jeszcze nigdy nie było tam takiej imprezy. Ona ją zrobi.
- Najpiękniejszym miejscem na świecie jest Czarże - przekonuje Natalia. Ujmujący uśmiech, 21 lat. - Mieszkam nad jeziorem. Niesamowita swoboda. Tego nie ma w mieście. Fantastyczni sąsiedzi, przyjaciele. Idealne miejsce do życia. To nic, że wieś jest mała. Niedaleko stąd do Bydgoszczy.

Pół roku mieszkała i pracowała w Warszawie. Przekonała się, że to nie jest miejsce dla niej. Pożytek z Warszawy był taki, że wyjechała z niej na święta do Sandomierza, a stamtąd na pokazy balonowe w Krośnie. Zachwyciła się przestrzenią.
- W kwietniu ubiegłego roku wymyśliłam piknik z lotniczy z terminem na lipiec - opowiada Natalia. - Pojęcie o lotnictwie żadne. Tyle, co z doświadczeń stewardessy (była nią przez kilka miesięcy - przy. Lau.). Bez wsparcia. Wymyśliłam, że będę szukać ludzi, którzy pomogą mi w załatwieniu konkretnych spraw.

Planowała urządzić mały festyn wiejski z balonem, motolotnią i szybowcem. Ale być może odezwały się w niej geny po babci, która kiedyś działała w kole gospodyń wiejskich. Poszła na całego.
Najpierw napisała do szkoły motolotniowej w Toruniu. Krzysztof Jurkiewicz odpisał: "Jasne, nie ma sprawy. Fajny pomysł, przylecę".

- No to miałam już motolotnię - zaczyna wyliczać. Tylko nie było pola, na którym mogłaby wyładować. Z Krzysztofem Jurkiewiczen obejrzeli teren. Ocenił, że motolotnia na nim wyląduje.

Po balon wybrała się do Aeroklubu Nadwiślańskiego w Lisich Kątach pod Grudziądzem. Dyrektor siedział akurat w szybowcu: - Jak chce pani ze mną rozmawiać, to zapraszam. Polecieli. Było fantastycznie. Przez cały tydzień Natalia chodziła z uśmiechem od ucha do ucha.

Wynajęcie i napełnienie balonu na godzinę kosztowało 1,4 tys zł. Zaproponowała, że oni wypożyczą balon na festyn, a ona załatwi im traktor z walcem do wyrównania lotniska.

Do Tadeusza Rzepki, dyrektora Aeroklubu Bydgoskiego uderzyła po szybowiec. Zanowu się udało.
W Lisich Kątach podpowiedzieli jej, że dyrektor Aeroklubu Kujawskiego w Inowrocławiu ma ultralekki samolot. Może by przyleciał? No i przyleciał.
Z szefami Aeroklubu Bydgoskiego obejrzeli inne pole, na którym ostatecznie odbyła się impreza. Prezes aeroklubu, Stanisław Szpera zaczął się zastanawiać, czy udałoby się posadzić tam "antka". Zdecydował, że jeśli uda się im przejechać po polu samochodem z prędkością 90 km/godz, to "antek" wyląduje. Wyciągnęli maksymalnie 40 km/godz. Nierówności były za duże.

Potrzeby był: spych, koparka i walec drogowy. Koparkę i spych udostępnili rolnicy. Problem był z walcem. W okolicy robili drogę. Zaprosiła właściciela na randkę w ciemno. Zawiozła na miejsce przyszłego lądowiska. Zaproponowała, że on to wywołuje, a ona odwdzięczy się lotem szybowcem. I trzynastototonowy walec z wibracją jeździł po polu cały dzień.
Poszła do wójta Dąbrowy Chełmińskiej po pieniądze. Odesłał do pani od promocji, która bardzo jej pomogła. Dostała 1,2 tys. zł. Plakaty pomogli zrobić uczniowie bydgoskiego "elektronika".
Podjechała na komendę policji w Dąbrowie. - Panowie, na hasło "festyn lotniczy w Czarżu", zareagowali śmiechem - wspomina Natalia.

Poszła na zebranie do strażaków. Poprosiła o pomoc w ochronie imprezy. W zamian za to mogli wystawić się z grillem. Pomożecie? Pomożemy! Na polu były jeszcze nierówności. Druhowie polewali je wodą i rozjeżdżali "jelczem". Pewnie do końca nie wierzyli, że tam powstanie lądowisko, ale pomogli.
- Miałam chwile zwątpienia - przyznaje Natalia. - Brakowało mi sił i pieniędzy. Wszyscy pocieszali, że dam radę. Zaangażowali się sąsiedzi, pytali, w czym jeszcze mogą pomóc? Scenę wypożyczyła gmina. Z prądem też nie było lekko. Chciałam pociągnąć przedłużacz przez trzysta metrów, a tu okazało się, ze tak nie można. Trzeba licznik do słupa. Energetyka rozpatruje takie wnioski przez tydzień czy dwa. Dramat. Znowu pomogli dobrzy ludzie, którzy podzwonili i następnego dnia rano licznik był założony na słupie.

Czy "dam radę" mogłoby być jej mottem życiowym? Owszem, ale trzeba jeszcze bardzo chcieć. - Miałam silną motywację. Z różnych stron słyszałam głosy, na szczęście jednostek, że to się nie uda. "Samoloooty? W Czarżu? Zgłupiałaś. Nie ma szans". No to pokazałam, że się uda. Bardzo chciałam, żeby to się udało. I musiało się udać. Byli tacy, którzy bardzo mnie wspierali, z każdej strony. Nie wiem, skąd miałam tyle energii? Nie udało się rozkleić informacji na ulicach i przystankach, ale sąsiad wymyślił, że rano ludzie chodzą po bułki. I plakaty pojawiły się w piekarniach.
Potrzebny był jeszcze parking, a na polu obok rósł rzepak. Właściciel zgodził się, że nawet jeżeli nie dojrzeje, to go skosi.

Trzeba było też ogrodzić teren. Biało-czerwoną taśmę zamówiła z internetu. Słupki? Kupiło je dwóch gospodarzy, później i tak przydały się im do grodzenia pastwisk. Zeszli się sąsiedzi, przyjechał prezes i wbił pierwsze cztery. Wyznaczył pas, stojanki dla samolotu. Przy okazji wyszło, że fajnie byłoby sprowadzić na festyn modele latające. Znalazła grupę akrobacyjną z Torunia. Zgodzili się na nieodpłatny pokaz.

Coraz więcej samolotów pojawiało się nad wsią i ludzie chyba uwierzyli, że coś z tego będzie.
Trzeba było załatwić radiostację. Znowu pomógł Aeroklub Bydgoski.
- Impreza była zaplanowana na sobotę, a ja we wtorek dla spokoju ducha podjechałam na komendę policji do Fordonu - opowiada Natalia. - Komendant przyjmował tylko w czwartki, to podjechałam jeszcze raz. Komendant zapytał, czy jestem poważna i wiem, co robię? Tak nie można - podkreślał. - Impreza nie może się odbyć. Przykro nam.

To nic, że dwa miesiące wcześniej uprzedzała policję o imprezie.
Podziękowała i poszła.

Później odezwali się policjanci. Powiedzieli, że impreza nie może się odbyć, bo trzeba mieć zgodę Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Powołując się na przepisy, tłumaczyła policjantom, że zgoda prezesa ULC-u nie jest wymagana, bo to nie są pokazy, ćwiczenia, treningi, ani zawody.
Natalia zapewnia: - Samoloty ultralekkie nie wymagają zgody, "antek" wzniesie się maksymalnie do trzech tysięcy metrów. Zgodziła się na to Polska Agencja Żeglugi Powietrznej.
Odpisała policjantom, że ULC nie jest zainteresowany startem, lądowaniem i wypiekiem chleba na żywo. Zadzwoniła jeszcze do ULC-u, żeby się upewnić, czy jest potrzebna ich zgoda. No, nie. Wysłała to faksem do komendy wojewódzkiej, bo do Fordonu za nic nie mogła się dodzwonić.
Zaczęła się impreza. Przyszło mnóstwo ludzi. Na lot "antkiem" trzeba było czekać w kolejce cztery godziny. I ludzie stali. Przyjechała telewizja, radio, także inspektor z ULC-u.

- No to zrobiło mi się słabo, bo na ULC mówią "urząd przeciwlotniczy" - wspomina Natalia. - Mogiła, jak amen w pacierzu.
Inspektor posprawdzał licencje, papiery i nie miał żadnych zastrzeżeń.
Dla sponsorów był wyznaczony namiot i ciasto, herbata, kawa i grill. - Nagle pod grilla wpada facet na zielonym motocyklu - opowiada Natalia. - Proszę, żeby się przesunął, bo to strefa dla sponsorów. Zaczął mnie wyzywać. Powiedział, że nic nie mogę mu zrobić, bo jego ojciec jest policjantem (byłym policjantem - przy. Lau.). Podeszło dwóch sponsorów. Obrzucił ich mięsem. Poprosiłam strażaków o pomoc. Zrobiło się zbiegowisko. Zadzwoniłam po policję, podjechali. Przez mikrofon poprosiłam, żeby opuścił festyn. Przewrócił się, ochlapał błotem sponsorów i wpadł motocyklem w grupę ludzi. Opowiadam policji, co się stało. Zawołali chłopaka. Po czym podszedł jego ojciec do radiowozu, część, część. I to wszystko. Poprosiłam o sporządzenie notatki służbowej. Policjant odparł, żebym go nie pouczała, bo on wie, co ma robić.

- Wydział kontroli sprawdził zachowanie policjantów i nie dopatrzył się żadnych uchybień - wyjaśnia kom. Maciej Daszkiewicz, rzecznik prasowy policji. - Za bezpieczeństwo odpowiada organizator imprezy.
W listopadzie dostała wezwanie na komendę. Artykuł 210 Prawa lotniczego: "Kto będąc właścicielem nieruchomości nie będącej lotniskiem zezwala na wykonywanie startów i lądowań podlega karze grzywny". Tłumaczyła policjantom, że ten artykuł jej nie dotyczy. Usłyszała, że to sąd rozstrzygnie. Miała umowę użyczenia terenu. Właściciela gruntu oskarżyli z artykułu 210, a ją o podżeganie. Niedawno sąd uniewinnił właściciela, a jej zmienił kwalifikację. Teraz ona jest oskarżona z tego artykułu.
W sądzie wyjaśniła, że to nie ona zezwalała na starty i lądowania, bo nie jestem osobą kompetentną. Od tego jest wieża, pilot. Policja wysłała pismo do ULC-u z zapytaniem, czy An-2 miał prawo lądować w Czarżu? Urząd odpisał, że nie miał prawa.

- Policjanci nie zapytali jednak, czy samolot o takich i takich znakach miał prawo lądować w Czarżu, to dostaliby odpowiedź, że Aeroklub Bydgoski ma certyfikat i "antek" miał prawo lądować. - irytuje się Natalia Kowalska. - Po moich wyjaśnieniach, ULC odpisał: "tak, wszystko było w porządku jeżeli organizator posiadał stosowną umowę z aeroklubem".

- Policja otrzymała dwa sprzeczne ze sobą stanowiska Urzędu Lotnictwa Cywilnego - wyjaśnia kom. Maciej Daszkiewicz. - W żadnym z pism ULC nie informuje, że podczas festynu nie naruszono przepisów lotniczych. Dlatego skierowaliśmy sprawę do sądu, oby on rozstrzygnął te sprawę. Nie chcemy nikomu podcinać skrzydeł. Jeśli mamy podejrzenie złamania prawa, to musimy reagować.
Na sprawę zareagowało oburzeniem całe środowisko lotnicze. Do sądu poszli z nią mieszkańcy wsi.
W maju będzie kolejna rozprawa.
Pytam, czy zrobiłaby taką imprezę jeszcze raz?
- Od zera - nie - mówi Natalia - ale robię ją po raz drugi. 31 lipca będzie festyn.
Organizuje również stowarzyszenie dla takich jak ona. Mocno "zakręconych śmigłem".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska