Od szkła po kalosze
W tym roku już po raz siódmy w historii tzw. płetwospływów nurkowie z "Wodnika" czyścili koryto Brdy z odpadów zatopionych w nurtach rzeki przez niefrasobliwych turystów. Łupem płetwonurków podczas tegorocznego spływu od Nadolnej Karczmy do Woziwody padło kilka ciekawych "eksponatów": koło od samochodu, opona od ciągnika i zestaw biwakowych palników. Oprócz tego wyciągnięto kilkadziesiąt butelek, puszki po piwie, połamane talerze, ceramiczną fajkę, pokrywkę i trzy kalosze. "Pomorska" wraz z Adamem Hipnarowiczem na pontonie aktywnie pomagała płetwonurkom pozbyć się zbędnego balastu. Śmieci powędrowały do kontenera.
Rum dobry na wszystko
Marznący uczestnicy podpływali nie tylko, by zostawić znalezione przedmioty. Na pokładzie znajdował się termos z gorącą herbatą zaprawioną solidną dawką rumu. Dla siniejących ust i kostniejących kończyn rozgrzewający marynarski napój był na wagę złota.
- Tradycją jest, że każdy kolejny płetwospływ zaczyna się w miejscu ukończenia ubiegłorocznego - powiedział Piotr**Biesek **z "Wodnika". - W ten sposób każdy zakątek ma swoją szansę na czyszczenie.
Po powrocie do Charzyków, uczestniczących po raz pierwszy w płetwospływie czekało pasowanie. Klepnięcie płetwą w pośladki i ... już grono podwodnych zapaleńców większe.
Podwodni czyściciele
Tekst i fot. (olo)

Bogdan Czapiewski wkłada kolejny przedmiot do worka. Tym razem jest to potłuczony talerz. Adam Hipnarowicz dba, by każdy otrzymał przydziałowy kubek herbaty z rumem. W tle Piotr Kusz podpływa z kolejnym "skarbem".
W sobotę płetwonurkowie z charzykowskiego klubu "Wodnik" oczyścili trzykilometrowy odcinek dna Brdy od Nadolnej Karczmy do Woziwody.