Przed świętami brodniczanie obawiali się ataku terrorystycznego. W czasie rekolekcji policjanci prosili mieszkańców o czujność i sygnalizowanie policji o każdym niepokojącym zjawisku.
Mieszkańcy się przestraszyli
- W święta więcej ludzi przychodzi do kościoła. Przyjeżdżają krewni i wspólnie idziemy do fary - tłumaczył siwy mężczyzna. Na szczęście, obawy okazały się nieuzasadnione.
W Wielką Sobotę, jak każe obyczaj, dzieci z rodzicami niosły koszyki z pokarmami. Społeczeństwo ubożeje, ale w koszyczku nie mogło zabraknąć wędlin, słodyczy i pisanek. W brodnickim klasztorze koszyczki święcone były
przy ołtarzu
Wielkanoc była jak co roku słoneczna i po mszy mieszkańcy chętnie szli na spacer. Przy okazji odwiedzali groby krewnych i znajomych. Cmentarze skąpane były żółtym kolorem tulipanów. Na brodnickim Dużym Rynku swoje obrazy rozłożył Antoni Birecki. Mieszkańcy chętnie przychodzili do tej swoistej galerii pod gołym niebem.
Lany poniedziałek to coraz częściej chuligańskie wybryki. Chłopcy całymi
bandami czatowali na dziewczęta
Zamiast symbolicznego polania wodą dziewczyny często przemoczone były do ostatniej nitki. To z tradycją nie ma nic wspólnego, raczej z chamstwem i prostactwem.
W brodnickiej policji dyspozytor obierał telefony ze skargami na chuliganów, którzy leją wodę. - Kierowaliśmy we wskazane miejsce patrol. Najwięcej zgłoszeń było z rana - mówił wczoraj sierż. sztab. Waldemar Błaszkiewicz.
Pogodne święta
Paweł Kędzia

W Wielką Sobotę tradycyjnie zanieśliśmy pokarmy do święcenia. Na zdjęciu klasztor O.O. Reformatorów w Brodnicy.
Wbrew obawom wielu brodniczan, nie doszło do ataku terrorystycznego. Święta upłynęły w spokojnej, rodzinnej atmosferze. Dopisała też pogoda. Tradycyjnie w Wielkanoc świeciło słońce.