Póki co nie ma szans, by można było w budynku zamieszkać. Obiekt jest prywatną własnością, należy do dwóch rodzin, tylko jedna miała ubezpieczoną swoją część domu, co na pewno utrudni konieczny remont.
W świetlicy w Dębionku, gdzie przeniesiono pogorzelców w dniu pożaru - mieszka w tej chwili jedna rodzina z małymi dziećmi.
Czytaj: Pogorzelcy na razie mogą zamieszkać w budynku po byłej szkole w Bninie
- Otrzymali propozycję zamieszkania w Bninie, w budynku po byłej szkole, ale nie przyjęli jej. Teraz szukają jakiegoś mieszkania na własną rękę - informuje Piotr Hemmerlig, doradca wójta Sadek odpowiedzialny za kontakty z prasą.
Z naszych informacji wynika, że rodzina nie zdecydowała się na przeprowadzkę do Bnina głównie z powodów komunikacyjnych. Głowa rodziny miałaby problem z codziennym dojazdem do pracy.
- Ten pożar to straszna tragedia. Z perspektywy czasu możemy się tylko cieszyć, że nikt nie odniósł obrażeń, bo ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał i mogło być różnie - mówi Piotr Hemmerling.
Jedna z poszkodowanych rodzin zamieszkała u bliskich. Dla kolejnej pozyskane zostało mieszkanie od spółdzielni mieszkaniowej w Złotowie. Jest ono teraz remontowane.
Czytaj e-wydanie »