Pogorzelcy z Rogowa w trzy dni po pożarze otrzymują pomoc

Wczoraj odwiedzili ich pracownicy socjalni miejscowego ośrodka.

- Udaliśmy się, by porozmawiać i dowiedzieć się, w jakim zakresie jest potrzebna pomoc. Porozmawialiśmy z poszkodowanymi i przedstawiliśmy, które działania możemy przeprowadzić - mówi dyrektor Mariola Kuchcińska.

I dodaje: - Państwo w pożarze stracili m.in. bardzo dużo słomy i w tej chwili odczuwają to najbardziej. Zatem rozpoczęliśmy zbiórkę, a chętne osoby mogą się zgłaszać do ośrodka lub przywozić baloty bezpośrednio na gospodarstwo.

Jak usłyszeliśmy, będzie też pomoc ze strony gminy.

- Ustaliliśmy, że w tej chwili wsparcie finansowe nie jest konieczne.

Dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej podkreśla, że pracownicy, za jakiś czas, po raz kolejny odwiedzą pogorzelców, by sprawdzić, jak sobie radzą.

Mieliśmy wiele szczęścia. - podkreślał w rozmowie z reporterem "Pomorskiej" Marian Kaczmarek.

- Gdyby był większy wiatr, ogień mógłby się przenieść na dom, a my byśmy się zaczadzili. Ja spałem, żona też późno zauważyła płomienie.

Przypomnijmy, akcję gaśniczą zaczęto około 22.30. Wzięło w niej udział 53 strażaków. Jednym z pierwszych na miejscu zdarzenia był Andrzej Krygier, sołtys Rogowa i jednocześnie strażak.

- Łunę ognia zauważyłem ze swojego okna, przeraziłem się, wyszedłem z domu i poszedłem do państwa Kaczmarków. Chwilę później, akcję zaczęła miejscowa jednostka - tłumaczy sołtys. Jednocześnie podkreśla, że o konieczności pomocy państwu Kaczmarkom będzie mówił podczas zebrania sołtysów, do którego dojdzie w najbliższy poniedziałek.

Jakiego wsparcia najbardziej potrzebują pogorzelcy?

- W tej chwili, jedynie wspomnianego zboża. - tłumaczy i opowiada poszkodowany: - W tej chwili ogradzamy teren przed złodziejami. W najbliższych dniach ma się też pojawić komisja, która wyceni straty. Za rok chciałbym, odbudowywać stodołę. Wtedy dopiero przydałaby się pomoc finansowa.