MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pojechały do Egiptu i wygrały z czasem

Karina Obara [email protected] Fot. Archiwum
Tomasz Górecki i Daria Kordowska przygladają się koptyjskiej księdze sprzed wieków znalezionej na śmietniku
Tomasz Górecki i Daria Kordowska przygladają się koptyjskiej księdze sprzed wieków znalezionej na śmietniku
Tam, gdzie mężczyźni chodzą po ulicach, trzymając się za rękę, Ania i Daria ocaliły od zapomnienia średniowieczne manuskrypty koptyjskie.

Do muzeum w Aleksandrii, papirusy dowożone są pod eskortą policji. To dwie księgi oprawione w skórę i jedna pergaminowa w drewnianej okładzinie. Są zagrzybione. Karty księgi pergaminowej, widać długo narażonej na wpływ wysokiej temperatury, częściowo spalone, nadtopione i trwale scalone w jedną bryłę.

Anna Thomme-Stachoń i Daria Kordowska zastanawiają się, czy dadzą radę. Czy znajdą taką metodę, która ożywi księgi i rozsławi w świecie to, co zostało zapisane na ich kartach rękami Koptów?

Dla Ani, toruńskiej konserwatorki dzieł sztuki, była to pierwsza poważna wyprawa tak daleko. Daria po raz drugi znalazła się w Egipcie. Obie jednak po raz pierwszy miały w odległym od Polski kraju wykorzystać to, czego nauczyły się u nas - przywrócić znalezionym dziełom sprzed wieków ich pierwotny charakter. Egipcjanie najchętniej wstawiliby te dzieła do gabloty muzealnej w takim stanie, w jakim zostały znalezione. Nie rozumieją, dlaczego toruniankom tak zależy na odkryciu prawdziwej historii koptyjskich manuskryptów.

Dlaczego im się udało?

Tomasz Górecki i Daria Kordowska przygladają się koptyjskiej księdze sprzed wieków znalezionej na śmietniku
Tomasz Górecki i Daria Kordowska przygladają się koptyjskiej księdze sprzed wieków znalezionej na śmietniku

Anna Thommee-Stachoń pokazuje fragmenty nadpalonej księgi koptyjskiej

Anna Thomme-Stachoń i Daria Kordowska z Torunia są konserwatorkami. Na co dzień pracują w Pracowni Konserwacji Książek, Grafik i Archiwaliów Polskich Pracowni Konserwacji Zabytków SA. W muzeum w Aleksandrii miały zająć się pracami konserwatorskimi przy średniowiecznych manuskryptach koptyjskich (VIII-IX w n.e) odnalezionych rok temu w Sheikh Abd El-Gurna przez Tomasza Góreckiego z Polskiej Misji Archeologicznej, Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Anna i Daria opracowały własną metodę konserwacji manuskryptów, która - choć prosta, jak obie przekonują - okazała się bardzo skuteczna. Sukces tym większy, że rok temu inni konserwatorzy próbowali ocalić od zapomnienia księgi, ale im się nie udało.

- Zlecono nam uratowanie trzech ksiąg, które Tomasz Górecki znalazł przy klasztorze na koptyjskim śmietniku - wylicza Anna, która, podobnie jak Daria, wyjazd do Egiptu uznała za interesującą przygodę zawodową. - Znajdowały się w bardzo złym stanie. Musiałyśmy je m.in. zdezynfekować.

Jest to bardzo cenny tekst sakralny. Na 50 stronach zawiera najprawdopodobniej ewangelię albo liturgię z cytatami z Pisma Świętego. Analizą tekstu zajmuje się ks. prof. Wincenty Myszor. Oczyszczone i rozdzielone karty konserwatorki zabezpieczyły przed deformacją.

- Egipcjanie nie rozumieją tego, że warto konserwować zabytki - dodaje Daria. - Kiedy jakiś obiekt zostanie wykopany przez archeologów, nie są zainteresowani, aby go odświeżać. Ale są otwarci. Uczą się metod konserwacji przyjętych w Europie. Są ciekawi wszystkich narzędzi, którymi się posługujemy, dużo pytają. Na razie jednak pozwalają na prace konserwatorskie przyjezdnym, których bacznie obserwują inspektorzy. Pewnie po to, aby nic nie zginęło, bo przed laty Niemcy i Anglicy wywieźli z Egiptu mnóstwo dzieł sztuki.

Sztuka życia na co dzień

Kobiety w Egipcie, w którym jest teraz stan wyjątkowy, spędziły sześć tygodni. Musiały zmierzyć się nie tylko z trudnym klimatem (w dzień gorąco, w nocy zimno), ale także starały się dostosować do panujących tam obyczajów.

- Wiedziałyśmy, że nie powinnyśmy chodzić z odkrytymi ramionami, w krótkich spódnicach i pokazywać dekoltów - opowiada Anna, a Daria komentuje: - Kiedy Arabowie widzą kobiety ubrane wyzywająco, syczą, wydają inne dziwne dźwięki, nawet podszczypują, bo takie zachowanie kobiet jest dla nich prowokacyjne. Ale jak tylko przyjechałyśmy, zadawano nam wiele pytań o mężów, dzieci i życie w Polsce, którą nazywają Bolanda. Polaków traktuje się tam wyjątkowo przyjaźnie, podobnie jak Niemców, którzy są pożądanymi turystami.

Anna i Daria rozsmakowały się w egipskich potrawach. Częstowano je tam kunafą (bardzo słodkim ciastem o nitkowej konsystencji z bakaliami) i fulem (coś na kształt naleśnika z fasolą i sosem w środku), kawą z kardamonem i ciasteczkami z sezamem i daktylami. One za to rewanżowały się inspektorkom nadzorującym prace konserwatorskie kawą Nescafe i czekoladą a nawet polskim ciastem upieczonym przez Annę. Ceniły kontakty z zaprzyjaźnionymi miejscowymi, bo aby przetrwać w Egipcie, należy poznać tamtejszą obyczajowość.

O jedno zero więcej

Tomasz Górecki i Daria Kordowska przygladają się koptyjskiej księdze sprzed wieków znalezionej na śmietniku

- Kiedy jeździłyśmy taksówkami, musiałyśmy najpierw poradzić się znajomych archeologów , jak to zrobić - wspominają Anna i Daria opisując wygląd egipskich taksówek. - Dużo się tam jeździ taksówkami, ale trzeba pamiętać, że często nie mają one kawałków podłogi, szybkościomierza, czy klamek. Nigdy nie należy pytać, ile przejazd będzie kosztował. Trzeba to po prostu wiedzieć od kogoś wcześniej. Oni zawsze chcą więcej za kurs, trzy razy więcej, albo i o jedno zero więcej, niż im się da do ręki. Nie brak awantur, kiedy pasażer wysiada z pojazdu i wręcza plik banknotów przez okienko. Co wtedy? W nogi!

Ta metoda jednak nie zadziałała, kiedy Anna z Darią fotografowały ulice Aleksandrii. Przyłapał je policjant i zaciągnął na posterunek policji. Musiały skasować zdjęcia z aparatu cyfrowego i obiecać, że więcej tak nie zrobią. Robiły, ale z ukrycia.

- Zaskoczyło nas, że nie spotkałyśmy podczas naszego pobytu ani jednego pijanego na ulicy - dziwią się konserwatorki. - W sklepach nie ma alkoholu. Tylko w sklepach Koptów. Oni jedynie mogą pić wino i piwo. Używa się jednak fajek wodnych, chyba trochę w nadmiarze, bo wszędzie unosi się zapach jabłkowego tytoniu. Mężczyźni chodzą po ulicach za rączki, tak na znak przyjaźni, przesiadują po kawiarniach i ustawicznie dyskutują.

Nasze konserwatorki na razie wykonały tylko część prac. Na ratunek w Egipcie czekają jeszcze dwie księgi papirusowe. Jeśli organizatorom uda się zgromadzić fundusze, Anna i Daria jeszcze w tym roku wyjadą ponownie, aby ratować koptyjskie manuskrypty. Planują przy tym lepiej poznać Egipt i codzienne życie jego mieszkańców.

KOPTOWIE

Zamieszkują głównie miasta w Górnym Egipcie, wyznają chrześcijaństwo - ok. 3,5 mln osób. Koptowie są potomkami starożytnych Egipcjan. Kopt to nieco zniekształcone greckie słowo Aigyptos (Egipt), to zaś wywodzi się ze staroegipskiego Hikaptah (lub Hut-ka-Ptah), czyli "świątynia (lub sanktuarium) duszy Ptaha" jednego z najbardziej czczonych bóstw religii staroegipskiej. Cały wyraz był inną nazwą pierwszej stolicy dawnego Egiptu i głównego ośrodka kultu tego boga Memfisu. Kopt więc to Egipcjanin, a język koptyjski to kontynuacja staroegipskiego, ale zapisywana już nie hieroglifami, tylko literami pochodzącymi z greki. Dopiero po wiekach, gdy tereny te podbili muzułmańscy Arabowie, narzucając miejscowej ludności swój język i wiarę, nazwa Koptowie zaczęła się odnosić do tych mieszkańców Egiptu, którzy zachowali wiarę chrześcijańską, posługując się zarazem na co dzień językiem arabskim. Koptyjski zaś stał się językiem martwym, używanym jedynie w Kościele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska