Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polak i Węgier dwa bratanki. Czy rating Polski, jak Węgier, zostanie obniżony?

Agnieszka Domka-Rybka [email protected] Tel. 52 326 31 86 Fot. SXC
Expose premiera jednoznacznie wskazało na poprawę stanu finansów naszego kraju - twierdzi Paweł Majtkowski
Expose premiera jednoznacznie wskazało na poprawę stanu finansów naszego kraju - twierdzi Paweł Majtkowski
Agencja Moody’s obniżyła wczoraj rating Węgier do poziomu bliskiego niewypłacalności kraju. To źle wróży polskiej walucie, gdyż inwestorzy traktują nas podobnie, jako państwa z tego samego regionu. Czy i w tym przypadku potwierdzi się stare przysłowie "Polak Węgier dwa bratanki...?"

- Zaraz po expose premiera, złotówka umocniła się, potem z każdym dniem już było tylko gorzej - komentuje Piotr Karnowski, współwłaściciel bydgoskiego kantoru Kontrakt.

Czytaj też: Ulgi podatkowe 2012. Zlikwidują prorodzinną, rehabilitacyjną i internetową?

Interwencja na rynku walutowym. Warto było?

- Wczoraj nadeszła kolejna zła informacja. Agencja ratingowa Moody's obniżyła wiarygodność Węgier do poziomu śmieciowego, czyli bliskiego niewypłacalności tego kraju. Niestety, inwestorzy traktują nas identycznie, jako państwa z tego samego regionu, podobnie zresztą jak Czechów czy Słowaków. To nie wróży nic dobrego dla polskiej waluty - dodaje Karnowski.

Czy w tej sytuacji również Polsce grozi obniżenie wiarygodności kredytowej?

- Nie sądzę, by mimo złych informacji z Węgier, mogło do tego dojść - uspokaja Paweł Majtkowski, główny analityk z firmy doradczej Expander. - Expose premiera jednoznacznie wskazało na poprawę stanu finansów naszego kraju. Zapowiedział, skąd konkretnie zdobędzie na to pieniądze. To uspokoiło rynki.

Czytaj też: Emocje po expose premiera Tuska, czyli pospolite ruszenie w mediach społecznościowych

Przypomnijmy, że dzięki oszczędnościom, o których pisaliśmy we wcześniejszych wydaniach "Pomorskiej", rząd planuje obniżyć deficyt finansów publicznych do 3 procent w przyszłym roku oraz dług publiczny do 52 procent w stosunku do PKB. Dziś wynosi on ok. 54 proc., koniec bezpiecznej granicy to zaś 55 proc.

 Ponadto w środę po raz kolejny na rynku walutowym interweniował Narodowy Bank Polski sprzedając euro. Na niewiele się ona jednak zdała i złoty po chwilowym umocnieniu znów zaczął spadać.

Zdania na temat sensu takich interwencji są podzielone, nawet wśród wybitnych ekonomistów. Profesor Dariusz Filar twierdzi, że nie mają sensu, gdyż nasze rezerwy są niewystarczające. Profesor Grzegorz Kołodko uważa zaś są odpowiednie, tylko źle oprocentowane.

Jak jest naprawdę? - W interwencjach NBP chodzi bardziej o efekt psychologiczny niż walkę ze spekulantami - mówi Majtkowski.

Oni złamali nawet brytyjskiego funta!

 - Interwencje pokazują, że jednak coś da się zrobić na rynku walutowym. Niestety, nasza waluta jest bardzo podatna na zabiegi spekulantów, co już kilka razy odczuwaliśmy. Oczywiście możemy wygrać tylko bitwę, a nie walkę z nimi, jesteśmy za słabi. Przecież oni kilka lat temu złamali nawet brytyjskiego funta! - wspomina analityk z Expandera.

Czytaj też: Komentarze po expose premiera: Stracimy wszyscy, ale tak musi być i koniec!

- Popieram interwencje NBP. Gdyby nie one, euro kosztowałoby 5 zł, a dług publiczny mógłby już przekroczyć 55 procent - podsumowuje Piotr Karnowski.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co z ofertami pracy sezonowej? Jakie stawki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska