Do zdarzenia, którego dotyczył proces, doszło w grudniu 2015 roku. Sprawa wyszła na jaw w 2017 roku gdy do mediów dotarło nagranie ze sklepowego monitoringu. Widać na nim kobietę i mężczyznę w policyjnych mundurach i starszą kobietę siedzącą na krześle. W pewnym momencie policjantka zakłada lateksowe rękawiczki. Potem bije kobietę w głowę. Nie widać, by staruszka była w jakikolwiek sposób agresywna. Później z torebki zatrzymanej kobiety policjantka wyrzuca wszystko na podłogę. Wypada m.in. zielony ogórek. Wreszcie policjanci podnoszą kobietę z krzesła przyciskają ją do ściany i zakładają z tyłu kajdanki na ręce.
Oprócz kary więzienia oskarżeni mieliby zapłacić po 1000 złotych grzywny i przeprosić pokrzywdzoną staruszkę – panią Bronisławę.
Została ona zatrzymana przez ochronę sklepu bo ukradła ogórka i serek.
Oskarżeni przekonywali w sądzie, że są niewinni. To starsza pani była agresywna biła, kopała, wyzywała i rzucała w funkcjonariuszy serkiem.
Lidia S. zapewniała jeszcze w śledztwie, że pani Bronisława kopała, biła po twarzy, pluła. Ona sama nie uderzyła jej. Tylko przytrzymywała ręce, gdy ta chciała uderzyć. Policjant Piotr L. potwierdził jej słowa. Dodał też, że kobieta rzuciła serkiem w Lidię S., brudząc jej mundur. Lidia S. dodała, że starsza kobieta „zachowywała się jak mały rozjuszony piesek”. Oboje oskarżeni przedstawiali się w sądzie jako ofiary medialnej nagonki.
Interwencja w sklepie zakończyła się odwiezieniem pani Bronisławy do domu. Tu sąsiadka potwierdziła jej tożsamość, bo w sklepie kobieta nie miała dokumentów. Lidia S. przekonywała, ze napisała notatkę dla dzielnicowych, by zajęli się starszą samotną kobietą.