https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci też czasem piją

Marek Weckwerth
archiwum GP
Trzech wysokiej rangi oficerów komendy stołecznej było nietrzeźwych podczas wizyty Obamy. Stowarzyszenie Prawo na Drodze chce sprawdzać trzeźwość funkcjonariuszy, ale się mu odmawia

Policjanci pili w komendzie podczas operacji "Jubileusz". Zabezpieczali wizytę prezydenta Baracka Obamy i innych przywódców państw przybyłych do Warszawy na obchody 25-lecia wolnych wyborów. Sprawy "nie zamieciono pod dywan" - wszyscy zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych i o sprawie powiadomiono opinię publiczną.

Czytaj: Policjant też ma dmuchać! Stowarzyszenie "Prawo na drodze" chce sprawdzać trzeźwość mundurowych

Mówią, że nie ukrywają
Nadkom. Monika Chlebicz, rzecznik prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy zapewnia, że w naszym regionie też takich przypadków się nie ukrywa. Nietrzeźwy policjant wyrzucany jest dyscyplinarnie z pracy, a jeśli po pijanemu popełnił jakieś przestępstwo, odpowiada jak każdy obywatel karnie.

W ubiegłym roku kujawsko-pomorska policja zatrzymała na drogach trzech nietrzeźwych mundurowych, a w tym roku jednego. Jednak podejrzenia co do stanu Dariusza Wierzbickiego, wiceprzewodniczącego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów w Grudziądzu nie potwierdziły się - prokuratura umorzyła postępowanie w jego sprawie. W grudniu ubiegłego roku zatrzymał go, gdy prowadził samochód, specjalny patrol policyjny. Z raportu wynikało, że był pijany.
Od początku tego roku do końca maja w województwie kujawsko-pomorskim sprawdzono trzeźwość 23 tys. 228 funkcjonariuszy i pracowników cywilnych policji.

Takie same słabości
Ogólnopolskie stowarzyszenie "Prawo na Drodze" uważa, że policjanci mają takie same słabości, jak całe społeczeństwo - jedną z nich jest spożywanie alkoholu. Dlatego kilka miesięcy temu złożyło wniosek do komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego z prośbą o umożliwienie badania trzeźwości policjantów na służbie. Akcja miałaby się nazywać "Trzeźwy policjant".
- Policja prowadzi od niedawna szeroko zakrojone akcje rutynowych kontroli trzeźwości kierujących pojazdami. Nikt jednak nie kontroluje samych kontrolujących - stwierdza prof. Artur Mezglewski z zarządu stowarzyszenia, pracownik Uniwersytetu Opolskiego.

Jak profesor wyjaśnia, prawie 100-tysięczna grupa zawodowa policjantów, w tym w szczególności przełożeni, może specjalnie nie przejmować się swoim stanem trzeźwości. Ich bowiem żadne akcje nie obejmą. O pijanym funkcjonariuszu społeczeństwo dowie się dopiero wówczas, gdy ten spowoduje wypadek drogowy i nie jest w stanie uciec z miejsca zdarzenia.

- Nie ma wątpliwości, że kierowcy radiowozów są przed wyjazdem służbowym badani na trzeźwość przez przełożonych lub oficerów dyżurnych. Ale po służbie - powiedzmy późną nocą, nad ranem, gdy kończą pracę.... Czy wtedy ktoś ich sprawdza? Mam duże wątpliwości.

Internauta Termos pisze, że alkoholizm dotyka ludzi ze wszystkich grup społecznych. Cierpi na niego ok. 10 proc. społeczeństwa, więc śmiało można założyć, że tyle samo policjantów. Zatem niezapowiedziane kontrole są jak najbardziej potrzebne, bo policjanci siebie kryją i udają, że wszystko jest OK.
Nie pozwolą im badać

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odpowiedziało (także redakcji "Pomorskiej"), że nie ma takiej możliwości, bo uprawnienia do badania stanu trzeźwości kierujących regulowane są ustawą Prawo o ruchu drogowym. Mogą to robić: policja, Inspekcja Transportu Drogowego, Żandarmeria Wojskowa, Straż Graniczna. Komendant główny policji nie jest uprawniony do wydania zarządzenia, w którym mógłby upoważnić stowarzyszenie do przeprowadzania badań stanu trzeźwości funkcjonariuszy policji.

- Tak, ale policję zapytaliśmy też czy użycie testerów Alcoblow jest badaniem trzeźwości. Odpowiedziano nam, że nie - kontynuuje Artur Mezglewski. - Jeśli tak, to my właśnie chcemy robić coś takiego. I będzie to kontrola obywatelska. Gdybyśmy nabrali podejrzenia, że jakiś policjant jest nietrzeźwy, staralibyśmy się go zatrzymać.

Profesor wyjaśnia, że w polskim prawie dopuszczalne jest zatrzymanie obywatelskie. Wystarczy wbić w oponę gwóźdź i delikwent daleko nie odjedzie - wyjaśnia obrazowo.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska