Miał sporo szczęścia, że przeżył.
O zdarzeniu dyżurnego KPP w Chojnicach powiadomiła kobieta, która widziała, jak auto zjeżdża z mostu na "berlince" w przepaść nad Wielkim Kanałem Brdy.
Kilkugodzinne poszukiwania
Na miejsce natychmiast wysłano służby ratunkowe. Policjanci, strażacy i pracownicy pogotowia nikogo nie zastali. Znaleźli tylko zanurzonego w płytkiej wodzie w kanale opla astrę. Jak się okazało, auto należało do Kazimierza T., czerskiego policjanta. Służby mundurowe przez wiele godzin przeczesywały okolice, użyto nawet psa tropiącego i łodzi, ale nikogo nie znaleziono. Gdy ustalono, że auto należy do policjanta, próbowano się z nim skontaktować.
Ten jednak nie odbierał telefonu. Kazimierz T. sam zgłosił się na czerski komisariat. Zapytaliśmy Renatę Konopelską, rzeczniczkę chojnickiej policji, po ilu godzinach od momentu zdarzenia.
- Nie odpowiem na to pytanie - stwierdziła. - Sprawę przekazaliśmy Prokuraturze Rejonowej w Chojnicach, to prokurator zdecyduje, jakie informacje przekaże mediom.
Trzeźwy, ale czy na pewno?
Policjant został przebadany na zawartość alkoholu. Gdy pojawił się w komisariacie był trzeźwy. Pytanie, po ilu godzinach od zdarzenia wykonano to badanie. Jeżeli po kilku godzinach od zdarzenia, to jest ono nieistotne dla sprawy. - Policjant stwierdził, że był w aucie sam - _mówi Konopelska. - _Złożył już wyjaśnienia, jak doszło do zdarzenia, ale nie będziemy zdradzać szczegółów.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w aucie było jeszcze dwóch pasażerów. __
- Dzwonił do mnie komendant policji i poinformował, że przekaże do nas tę sprawę - _informuje "Pomorską" prokurator rejonowy Mieczysław Brunke. - _Dziś jeszcze akta do nas nie wpłynęły, wiec nie mogę nic powiedzieć.