Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog z UKW o wypowiedzi Sikorskiego: - Znowu próba zwrócenia na siebie uwagi

Grażyna Rakowicz
Czy ma przyzwolenie, czy może jest przez kogoś inspirowany – tego nie wiem, ale europoseł Sikorski czuje się na tyle mocny w Platformie, że sobie na takie zachowania pozwala. Prawdopodobnie Donald Tusk nie jest w stanie ani go uciszyć, ani tym bardziej usunąć z partii, bo Sikorski jest w niej zbyt silny - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” prof. Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy.

Europoseł PO Radosław Sikorski zapytany w mediach o to, czy PiS myślało o rozbiorze Ukrainy stwierdził, że polski rząd „miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny". Jak pan odebrał te słowa?
Myślę, że była to znowu próba zwrócenia na siebie uwagi, bo oczywistym jest, że rozbiór Ukrainy byłby politycznie nieracjonalny. Nigdy władze – i to żadnej partii w Polsce, także obecnie rządzącej - nie wypowiadały się na ten temat w ten sposób, żeby dzielić Ukrainę na części i jej fragmenty przyłączać do Polski. W ogóle w świecie współczesnym, w świecie zachodnim, takie sytuacje są po prostu nieakceptowalne, dlatego myślę, że panu Sikorskiemu chodziło głównie o to, aby znowu zaistnieć w medialnej przestrzeni. Być może ma on taką potrzebę powiedzenia czegoś, co nie jest sztampowe, żeby próbować zabłysnąć swoją inteligencją. Ale – niestety - jak znowu słychać, kolejna wypowiedź eurodeputowanego PO okazała się nietrafiona.

Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy..
Radosław Sajna-Kunowsky, medioznawca i politolog z UKW w Bydgoszczy.. nadesłane

Dlaczego Radosław Sikorski ma przyzwolenie na takie słowa?
Czy przyzwolenie, czy może jest przez kogoś inspirowany – tego nie wiem, ale europoseł Sikorski czuje się na tyle mocny w Platformie, że sobie na takie zachowania pozwala. Prawdopodobnie Donald Tusk nie jest w stanie ani go uciszyć, ani tym bardziej usunąć z partii, bo Sikorski jest w niej zbyt silny.

Ale też pojawiła się i taka opinia, że Radosław Sikorski mówi to, czego Donaldowi Tuskowi mówić nie wypada…
Ta sytuacja może wynikać także z osobowości tych panów. Donald Tusk stara się być w komunikacji może czasami ostry, ale do pewnej granicy racjonalny. Z kolei Radosław Sikorski jest bardziej arogancki, dlatego wypowiada radykalne opinie, nie obawiając się reakcji opinii publicznej. Poza tym, ta jego arogancja i fakt, że nie jest szefem PO sprawia, że krytyka nie spada na całą Platformę, tylko na niego bezpośrednio. To też powoduje, że pozwala sobie na takie kontrowersyjne zachowania.

Te słowa o rozbiorze, wypowiadane tylko po to, aby – jak pan sam mówi - zabłysnąć inteligencją nie są zbyt ryzykowne dla samego Radosława Sikorskiego?
Takie ryzyko w przypadku tego polityka raczej nie wchodzi w grę, bo już wiele razy wypowiadał się kontrowersyjnie, za co był mocno krytykowany, ale - tak jak za każdym razem przypuszczałem - później mu to w Platformie zapominano. Tak było choćby po wpisie na Twitterze, w którym były polski dyplomata zasugerował, że za sabotażem w pobliżu gazociągów Nord Stream I i II stoją Stany Zjednoczone. Tu przez chwilę go uciszono, jednak po jakimś czasie ponownie wrócił do gry. Wydaje mi się, że autorytet europosła Sikorskiego w samej Platformie i wśród jego elektoratu jest na tyle duży, że politycy PO pozwalają mu na takie wypowiedzi, które możemy zaliczyć do niezbyt mądrych. W takich wystąpieniach chodzi i o to, aby w opozycyjnym elektoracie rozpowszechnić i utrwalić pogląd, że PiS to partia nacjonalistyczna, która chętnie powalczyłaby jeszcze o dawne, polskie ziemie. Proszę zauważyć, że te słowa bulwersują głównie polskie władze i elektorat PiS, natomiast – jak na razie - za bardzo nie bulwersują samego elektoratu Platformy. PO przyklaskuje często takim wypowiedziom, bo są one krytyczne wobec rządzących.

Choć w tym przypadku wydaje się, że nie do końca PO tak mocno klaszcze... Borys Budka, wiceprzewodniczący PO, nie zgodził się ze słowami europosła Sikorskiego i stwierdził, że „taka wypowiedź nie powinna mieć miejsca”.
To dobrze, że w samej PO są też racjonalne głosy krytyczne, choć można się spodziewać kolejnych wypowiedzi nieracjonalnych, których celem będzie pozostawienie pewnego wrażenia jako elementu gry politycznej.

Rządzący nawołują, aby od słów Sikorskiego odcięła się wyraźnie opozycja. Jest na to szansa?
Jakichś oficjalnych komunikatów opozycji w tej kwestii raczej się nie spodziewam, choćby dlatego, że Sikorski przedstawił tę opinię nie w formie stanowiska partii, tylko że „mu się wydaje”, iż polski rząd „miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny". Taka polityczna filozofia… A w polityce często gra się wrażeniami. Zapewne będą o tym mówić polskie i zagraniczne media, komentować politycy… Ale w zasadzie ta wypowiedź nie ma politycznego znaczenia. Radosław Sikorski nie pełni żadnej ważnej funkcji we władzach, więc nie jest to jakieś stanowisko oficjalne, tylko takie medialne filozofowanie... Gra wrażeniami.

Czy ta kolejna wpadka Sikorskiego może wpłynąć na wynik wyborczy PO, tym bardziej że Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, nazwała go „orędownikiem prawa międzynarodowego".
Nie sądzę. Poparcie elektoratów dla poszczególnych partii jest dość stabilne, co widać po sondażach. Sikorski też prawdopodobnie uzyska poparcie w kolejnych wyborach, bo elektorat PO z tymi jego wypowiedziami się często zgadza, mając skrajnie zafałszowany obraz partii rządzącej. A co do tego określenia Zacharowej - pokazuje ono tylko, że przez takie wypowiedzi Radosław Sikorski jest traktowany w Rosji podobnie jak wcześniej Donald Tusk, czyli jako "nasz człowiek w Warszawie".

Z najnowszego sondażu wynika, że PiS jest ciągle na czele stawki z poparciem 34,4 proc.
Zasługą tego wysokiego wyniku PiS-u jest sama postawa opozycji, atakującej – często nieracjonalni - obóz rządzący w taki bardzo zjadliwy sposób. Opozycja tak zraziła do siebie elektorat PiS-u, że nawet w sytuacji, gdyby on teraz tracił na koniunkturze gospodarczej wynikającej z wojny na Ukrainie, to i tak nie zagłosuje na nią. Bo traktuje ją jako coś fatalnego dla Polski. Ten podział Polaków jest dzisiaj tak widoczny, że mało prawdopodobne są znaczące przepływy elektoratu z jednej na drugą stronę.

Paweł Kukiz, lider Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia nie wyklucza, że spór między liderami PO (27,1 proc.) i Polską2050 (9,7 proc.), a dotyczący ostatniego głosowania nad KPO, jest reżyserowany. I, że jednak dojdzie do wspólnej listy tych ugrupowań w nadchodzących wyborach…
Obecnie to wygląda na taką medialną wojenkę na opozycji i być może ostatecznie ta lista PO i Polski2050 faktycznie będzie wspólna. Tego ciągle nie wiemy… Dzisiaj widać, że Szymon Hołownia chce jednak powalczyć o powrót do sytuacji sprzed powrotu Tuska do polskiej polityki, kiedy Polska2050 była główną siłą opozycyjną. Chce pokazać, że jego ruch to nowa siła polityczna - w przeciwieństwie do starej, "zużytej" Platformy. I chce wyraźnie podgonić PO w sondażach, a może nawet przegonić, żeby po wyborach stworzyć wspólny rząd, ale... z Szymonem Hołownią jako jego liderem, a zatem premierem.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska