Nie wiadomo, jak nowy rząd chce sfinansować obiecane obniżenie wieku emerytalnego, więc rodzi się niebezpieczeństwo, że zechce sięgnąć do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Zrobiła to już Platforma Obywatelska, ale OFE wciąż mają na giełdzie ok. 150 mld zł.
- Nie można więc wykluczyć, że nowa władza wyciągnie ręce po te pieniądze, bo to kusząca oferta - mówi ekonomista.
Napięcie na głównym parkiecie powodują też roszczenia frankowiczów. Koszty pomocy dla tej grupy kredytobiorców mogą spaść na banki.
Marek Zuber uważa, że straty spółek giełdowych, a także wartości polskiej waluty spowodowane są niepewnością w polityce. Nie wiadomo co jeszcze może przyjść do głowy politykom.
W WIG20 jest kilka banków, w tym największe: PKO BP, Pekao, BZoraz mBank i Alior Bank. Tylko jeden - Pekao - nie udzielał kredytów we frankach. Oznacza to, że pozostałe nie unikną kosztów.
Może w nie uderzyć podatek bankowy. Przy okazji również w firmy ubezpieczeniowe, a zatem w kolejną firmę z głównego indeksu - w PZU.
Banki złożą się też do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który wypłaci 2 mld zł klientom Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (SK Banku). Najwięcej, bo ok. 350 mln zł, wyda PKO BP.
Zuber przekonuje, że te wszystkie okoliczności powoduję obniżenie akcji bankowych i na razie nie ma widoków, że będzie lepiej.
Zaproponowany przez PiS podatek od sieci handlowych też dotyka WIG20, bowiem jest tam notowana poważna firma z tej branży - Eurocash.
Kolejny podatek, tym razem od kopalń, uderzy w notowane na giełdzie firmy energetyczne, w tym w Tauron Polska Energia, Energa, PGE.
- Inwestorzy są świadomi, że z tych powodów nie można mówić, że nasz rynek finansowy jest stabilny. Poza tym nie wiadomo, co się będzie dalej działo, co jeszcze wymyślą politycy. Uciekają więc z kapitałem - komentuje ekonomista.
Podobnie osłabia się wpływ polskiej waluty. Jej wartość spada wobec euro, franka szwajcarskiego, funta i dolara. Amerykański pieniądz jest droższy, bo wzmacnia się tamtejsza gospodarka.
Stracą posiadacze szwajcarskich kredytów, bo - póki co - żadne prawo, które ma im pomóc, nie weszło w życie. Po kieszeni dostaną kierowcy, bo za ropę na świecie płaci się w dolarach.
Więcej też wydamy na sprowadzaną do naszego kraju elektronikę oraz zagraniczne wycieczki.
Cieszyć się mogą tylko posiadający oszczędności w obcej walucie i firmy handlujące z krajami, w których za dostarczone produkty i usługi, płaci się w dolarach, euro, funtach czy frankach.
Agnieszka Domka - Rybka
