Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityka prorodzinna. Rzecznik żąda wstrzymania druku materiału o swoim mężu

Roman Laudański [email protected]
Beata Krzemińska, prywatnie żona Mariusza Krzemińskiego, służbowo - rzecznik prasowy Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu
Beata Krzemińska, prywatnie żona Mariusza Krzemińskiego, służbowo - rzecznik prasowy Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu Fot. Lech Kamiński
Żona ma prawo zrobić dla męża wszystko. Ale jeśli jako rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego żąda od "Pomorskiej" wstrzymania druku materiału na temat jej męża, to już nie mieści się w głowie.

To miał być reportaż o sprawie nauczyciela Mariusza Krzemińskiego, który wyjątkowo niepedagogicznie zbeształ swoich uczniów. Mariusz Krzemiński jest nauczycielem wychowania fizycznego w szkołach na terenie powiatu chełmińskiego. W obronie męża stanęła Beata Krzemińska, prywatnie żona, służbowo - rzecznik prasowy Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Trudno zinterpretować to inaczej niż wykorzystywanie stanowiska służbowego do załatwienia prywatnych spraw.

Beacie Krzemińskiej "Pomorska" umożliwiła przedstawienie swojego zdania. Najpierw przysłała do redakcji odpowiedź na kilkanaście pytań. Później nie zgodziła się na publikację swoich wypowiedzi, dlatego nie ma ich w tekście. Pozostała przy oświadczeniu, które drukujemy poniżej.

Żąda i straszy

Beata Krzemińska dzwoniła i pisała kilkakrotnie do "Gazety Pomorskiej". Najpierw domagała się... zakazania publikacji na temat jej męża. W tej sprawie wysłała list do redaktora naczelnego i podpisała go: "Beata Krzemińska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego".

"Wobec tego, że nauczycielska komisja dyscyplinarna przy wojewodzie kujawsko-pomorskim, zajmująca się wnioskiem rzecznika dyscyplinarnego, dotyczącym incydentu z udziałem mojego męża, Mariusza Krzemińskiego, odmówiła wszczęcia postępowania uznając, że do przeprowadzenia go nie ma podstaw, żądam zaniechania publikacji artykułów na ten temat" - napisała Beata Krzemińska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego. "Uważam za niedopuszczalne komentowanie orzeczeń niezawisłej instytucji, jaką jest komisja. Sądzę też, że media nie powinny uczestniczyć w rozgrywkach prowadzonych przez lokalne elity. Mam podstawy przypuszczać, że zasadniczym powodem nagonki na mojego męża jest moja działalność publiczna i zawodowa (sic! - dop. R.L.). W przeciwnym przypadku stałby się co najwyżej bohaterem niewielkiej wzmianki, w której podano by wyłącznie jego inicjały, nie zaś nazwisko w pełnym brzmieniu, a rzecz cała zakończyłaby się po jednym artykule. (...) Jestem zdeterminowana, by wszelkimi dostępnymi środkami bronić spokoju mojej rodziny, w tym syna i córki, którzy przede wszystkim za sprawą podgrzewających atmosferę materiałów "Pomorskiej" - muszą się zmierzać z publicznie kolportowanym "czarnym" wizerunkiem ich ojca. Jest to tym bardziej niesprawiedliwe, że nie jest złoczyńcą, tylko człowiekiem, który w zmęczeniu dał się ponieść nerwom. Nie uczynił przy tym niczego, co dyskwalifikowałoby go jako człowieka i pedagoga. Jeśli nie zechcą się Państwo zastosować do mojego wezwania, udamy się pod ochronę prawa".

Krucjata "Pomorskiej"

List został przesłany służbową pocztą z Urzędu Marszałkowskiego. Sprawdziliśmy, czy jest to oficjalna korespondencja, która zawiera stanowisko marszałka Piotra Całbeckiego i zarządu województwa? - To nie jest stanowisko zarządu województwa - zapewnia Łukasz Walkusz, sekretarz marszałka Piotra Całbeckiego. - Podpisanie się jako rzecznik należy traktować w charakterze czysto informacyjnym. Ta sprawa nigdy nie była przedmiotem obrad zarządu. Nie jest to oficjalne stanowisko urzędu.

O co ten hałas?

W styczniu 2009. Mariusz Krzemiński opiekował się uczniami piątej i szóstej klasy Szkoły Podstawowej w Grzybnie. Wystąpili oni w szkolnym turnieju minisiatkówki, który odbywał się w unisławskiej hali sportowo-widowiskowej. W meczu finałowym zagrały drużyny ze szkół w Unisławiu i Grzybnie. Kiedy Grzybno zaczęło przegrywać, Mariusz Krzemiński, nauczyciel wychowania fizycznego wbiegał na boisko i wyzywał dzieci - zdaniem części świadków - od "debili, kretynów i idiotów", a po przegranym meczu podarł w szatni ich dyplom za zajęcie drugiego miejsca. Dyrektor szkoły w Grzybnie zgłosiła to zdarzenie kuratorium, które wysłało rzecznika, by ten sporządził protokoły i wysłał je do komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli. Ta na pierwszym niejawnym posiedzeniu umorzyła sprawę. Uzasadnienie, choć jest to dokument tajny, nadesłała do naszej redakcji rzecznik Urzędu Marszałkowskiego - Beata Krzemińska.

Jakość wyzwisk

Zdaniem komisji zdarzenie z unisławskiej hali nie kwalifikowało się do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, a zebrany materiał dowodowy z przesłuchań części świadków nie świadczy o uchybieniu godności zawodu nauczyciela. "Nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych kierował się jakością pracy, jak również starał się przezwyciężyć niepowodzenia uczniów w rozgrywkach sportowych" - uznała komisja.

To opinia kluczowa dla sprawy. Karta Nauczyciela zobowiązuje nauczyciela m.in. "do kształcenia i wychowywania młodzieży (...) w atmosferze szacunku dla każdego człowieka. Każdy nauczyciel, który uchybia godności zawodu - podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej".

Komisja w uzasadnieniu stwierdziła, iż: "niedające się usunąć wątpliwości, co do winy nauczyciela, przemówiły na korzyść obwinionego".

Rodzice uczniów, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że naganne zachowanie nauczyciela nie powinno mieć miejsca, ale przy ocenie należy wyważyć jego złe i dobre strony.

Mariusz Krzemiński w liście do redakcji zapewnia, że na boisko nie wbiegał, nie używał trzech wymienionych słów wprost tylko, jedno z nich poprzedzone określeniem "grasz jak...". Przeprosił uczniów i rodziców, żałuje tego i przypomina swoje zasługi w propagowaniu sportu.

Iwona Waszkiewicz, kujawsko-pomorski kurator oświaty w rozmowie z "Pomorską" podkreśla, że nauczyciel ewidentnie popełnił błąd i nie należy kwestionować jego winy, ale było to jego pierwsze przewinienie, za które przeprosił. Ponadto w jego obronie stanęli rodzice, którzy prosili, by go nie karać.

Przepraszając rodziców Mariusz Krzemiński powiedział, że jego zachowanie spowodowała "traumatyczna informacja", którą otrzymał wcześniej. Beata Krzemińska w liście do "Pomorskiej" napisała - przypomnijmy - że "w zmęczeniu dał się ponieść nerwom".

Wójt gminy Unisław Roman Misiaszek zaskarżył decyzję Komisji Dyscyplinarnej do wojewody kujawsko-pomorskiego. Ten skierował sprawę do Katarzyny Hall, minister oświaty.

Odwoławcza Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Ministrze Edukacji Narodowej wyjaśniła, iż komisje dyscyplinarne dla nauczycieli w zakresie orzecznictwa dyscyplinarnego są niezawisłe, a ich członkami są nauczyciele obdarzeni zaufaniem lokalnych środowisk oświatowych, dlatego nie znajduje uzasadnienia kwestionowanie wnikliwości i rzetelności rozpatrywania spraw przez składy orzekające.

Zrobiła się awantura

Czy Beata Krzemińska próbowała również w innej sytuacji interweniować jako rzecznik urzędu?

Przed rokiem w świetlicy wsi Błoto (gmina Unisław) odbywało się zebranie poświęcone budowie wodociągu, którego mieszkańcy nie posiadali. Na zebraniu obecny był Roman Misiaszek, wójt gminy.

- Przyszli też państwo Krzemińscy - wspomina Małgorzata Bednarek sołtys wsi Błoto. - Rozmawialiśmy m.in. o pomyśle budowy boiska "Orlik" w Brukach. Mówiłam, że jak gminę na to stać, to niech buduje i wodociąg, i boisko, ale wodociąg dla naszej wsi był pilniejszy. Zrobiła się awantura i byłam zmuszona ich wyprosić, bo nie dość, że nie mieszkają w naszej wsi, to jeszcze przyszli niezaproszeni. Później Beata Krzemińska, jako rzecznik marszałka, przysłała pismo, w którym domagała się przeprosin i groziła mi sądem! Opisałam, co sądzę na temat pani Krzemińskiej marszałkowi województwa, ale nigdy nie dostałam odpowiedzi na swoje pismo.

We wsi Błoto powstał wodociąg. Budowę "Orlika" odłożono.

"Wydarł się i wyszedł"...

Sołtys Bednarek zastanawia się, czy ta złość Mariusza Krzemińskiego na nią nie wzięła się przypadkiem z sytuacji sprzed kilku lat. Wtedy Mariusz Krzemiński przyszedł do niej i chciał wydzierżawić salę wiejskiego domu kultury w Błocie na siłownię.

- Czemu nie, ale miał podpisać umowę, że przejmuje odpowiedzialność za obiekt - przypomina sołtys Błot. - Nie chciał, zabrał swoją umowę, zaczął się wydzierać i wyszedł.

A odpowiedzialność za świetlicę to poważna sprawa. W długi majowy weekend w świetlicy w Brukach Unisławskich odbywała się impreza, po której dwóch uczestników (niepełnoletni i pełnoletni) wybiło cztery szyby w pobliskiej szkole i zdewastowało komin kotłowni szkolnej.

Świetlicą opiekuje się Mariusz Krzemiński.

Po artykule w "Pomorskiej" do redakcji trafił list podpisany przez część mieszkańców Bruków Unisławskich broniących dobrego imienia Mariusza Krzemińskiego. Pani rzecznik też interweniowała w tej sprawie.

Kto tu jest rzecznikiem?

Na temat Beaty Krzemińskiej rozmawiałem również z marszałkiem Piotrem Całbeckim. Poniżej publikujemy jego wypowiedź. Gdy wysłałem ją do autoryzacji, rzecznik Beata Krzemińska wycofała swoje wcześniejsze odpowiedzi. Zgodziła się wyłącznie na publikację oświadczenia.

Ani słowem nie odniosła się do autoryzacji wypowiedzi marszałka Całbeckiego...
Piotrowi Całbeckiemu, marszałkowi województwa nie podoba się używanie stanowiska służbowego do załatwiania takich spraw, ale... - Jako pracodawca pomagam pracownikowi, który ma problem z tego powodu, że u mnie pracuje.

Sprawy pana Krzemińskiego nie oceniam, współczuję rodzinie. List do redakcji znam, choć go nie czytałem. Nikt od nikogo nie może czegokolwiek żądać. Żądanie zaniechania publikacji oceniam nagannie, to raczej rozpaczliwy sposób sformułowania swojej prośby. Użycie stanowiska służbowego mi się nie podoba, ale znam kontekst. Skoro w materiałach prasowych Beata Krzemińska była wymieniana jako rzecznik, to tak podpisała list. Ta sprawa nie była ze mną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska