Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź 66:24
POLONIA: Gapiński 9+1 (1,2,3,3,), Kościecha 13+2 (3,3,2,3,2), Sajfutdinow 12 (3,3,-,3,3), Gizatullin 7+2 (2,1,2,2), Walasek 11+1 (3,3,-,2,3), Curyło 9+3 (2,-,1,2,2,2), Adamczak 5+1 (3,1,0,1).
ORZEŁ: Jeleniewski 8 (2,2,1,1,1,1), Kowalczyk 1 (0,0,-,-,1), Trojanowski 5 (1,2,1,d,1,0), Dym 0 (d,d,-,-), Mateusz Szczepaniak 9 (2,1,3,3,0,0), Michalski 1 (1,0,0,0,-), Cukanow 0 (0,0,0).
Fani nie musieli drżeć o końcowy wynik, bardziej zastanawiali się czy "pęknie" przewaga różnicą co najmniej 30 punktów i ile biegów przyniesie emocje. Tych zbyt wiele nie było, bo poloniści imponowali startami, dobrą jazdą w 1. łuku, a gdy po nim nie prowadzili, szybko załatwiali sprawę na dystansie.
Oczywiście, były wyjątki, szczególnie w pierwszej części, w której Jeleniewski, Szczepaniak i Trojanowski potrafili nawiązać walkę z gospodarzami. Z pierwszych 7 wyścigów Orzeł aż 4 przegrał tylko 2:4, a w ósmym pokusił się o wygraną 4:2. To jednak efekt wysokiej przewagi Polonii (31:11 po 7. wyścigu) i zmian w układzie wyścigów. Starsi koledzy i menadżer Robert Sawina dali dodatkowe szansę młodzieży: Curyło i Adamczakowi.
Ostatni zryw łodzianie zaliczyli w 10. wyścigu, w którym odnieśli jedyne indywidualne zwycięstwo (Szczepaniak). Końcówka to koncert polonistów. Ostatnie 5 wyścigów wygrali podwójnie.
Wydarzeniem był nowy rekord toru, który w 3. wyścigu "wykręcił" Sajfutdinow - 59,64!
Pewnie jeździł Robert Kościecha, forma Gapińskiego, Walaska i Gizatullina na tle słabszego rywala też wyglądała nieźle, ale najbliższy mecz w Gdańsku z Lotosem będzie najlepszą weryfikacją.