Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

POLOwanie na myszkę

Agnieszka Domka-Rybka
Paweł Płuciennik pokazuje, że w magazynach POLOmarketu panuje porządek
Paweł Płuciennik pokazuje, że w magazynach POLOmarketu panuje porządek Fot. autorka
Magazyny POLOmarketu w Giebni nie są wystarczająco chronione przed szczurami, myszami i innymi gryzoniami - wykazała kontrola sanepidu.

Do "Pomorskiej" przyszedł anonim: "Warto przyjrzeć się, jak są traktowani pracownicy sklepów i głównego magazynu POLOmarketu w Giebni koło Pakości.
Harujemy po 12 godzin na dobę, w szkodliwych warunkach, za marne grosze. Gdy próbowaliśmy walczyć o swoje prawa, właściciel zaczął rozwiązywać umowy w trybie natychmiastowym, czyli bez miesięcznego wypowiedzenia. Obowiązują rygorystyczne grafiki - tylko jeden dzień wolnego w tygodniu. Nie ma w ogóle mowy o życiu prywatnym! Tymczasem nasi kierownicy wyjeżdżają co kilka tygodni balować do Egiptu. A sanepid, który kontroluje magazyny w Giebni bierze koperty i nie widzi, że są tam szczury, myszy i robactwo."

Ruszam do POLOmarketu.

- Domyślamy się, że anonim został napisany przez kilku zwolnionych pracowników - informuje mnie już na wstępie Artur Kasner, prezes firmy POLOmarket.
Przyznaje, że firma w ostatnim czasie zwolniła sześć osób. Dwie dlatego, że przyszły do pracy nietrzeźwe. Wynik badania alkomatem: 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Argumenty dotyczące zwolnienia pozostałych czterech osób także są mocne.

Zarzut po zarzucie

Paweł Płuciennik, dyrektor ds. logistyki w firmie POLOmarket wyjaśnia, że magazynierzy nie są na etacie, tylko prowadzą działalność gospodarczą. Zatem POLOmarket (jako usługobiorca) ma prawo nie powierzać im kolejnych zleceń i rozwiązać umowę w trybie natychmiastowym.

System pracy mają zadaniowy i - według Płuciennika - zdecydowanie nie przekracza 12 godzin. Miesięcznie wychodzi 190-205 godzin. Albo inaczej: cztery dni się pracuje, a kolejne dwa odpoczywa.

Przeglądam dokumenty, z których wynika, że magazynierzy za swoje usługi wystawiają faktury na więcej niż wynosi średnie wynagrodzenie w regionie - 2654,30 zł brutto.

- Staramy się, aby nasi dobrzy zleceniobiorcy dobrze się u nas czuli, a motywowanie nie polega na wywieraniu presji lecz na przekazywaniu im dodatkowych korzyści - twierdzi Dorota Olejniczak, dyrektor ds. personalnych. - Z tego powodu w tym roku ruszył konkurs na "Tygrysa logistyki". Od marca wartościowe nagrody rzeczowe odbierają najlepsi nasi zleceniobiorcy.

Gdy firma świętowała dziesiąte urodziny, pracownicy i współpracownicy przez 10 tygodni brali udział w konkursach i wygrali ponad 500 nagród. Wśród nich była wycieczka do Egiptu. Pojechało na nią 60 najstarszych pracowników i zleceniobiorców, wyłonionych przez oddziały sieci oraz centralę firmy.

Co do stref chroniących przed szczurami, myszami i robakami, to są trzy. Pierwsza przebiega wzdłuż siatki otaczającej obiekt, druga bardzo blisko muru, trzecia jest w środku, tuż koło ściany. Firma deratyzująca zjawia się tutaj co 30 dni i - zdaniem zarządu POLOmarketu - robi porządek z gryzoniami. - Posiadamy między innymi certyfikat HACCP, który obliguje nas do przeprowadzania regularnych kontroli deratyzacyjnych. Dlatego wszelkie normy muszą być i na pewno są zachowane - podsumowuje Ewa Aleszczyk-Kalinowska, dyrektor marketingu. - Także sanepid regularnie kontroluje magazyny.

Dzień przed naszą wizytą...
Jedna kontrola odbyła się niedawno, a konkretnie dzień przed wizytą "Pomorskiej" (zaraz po tym, jak przekazaliśmy sanepidowi anonimowego maila). Giebnię wziął pod lupę sam Marek Pruś, czyli dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Inowrocławiu.

Efekt? - Mam zastrzeżenia do zasad higieniczno-porządkowych obowiązujących w magazynach POLOmarketu - nie kryje Pruś. - Przeprowadzona kontrola wykazała nieprawidłowe składowanie środków spożywczych w magazynach. Palety były ustawione zbyt blisko ścian, co uniemożliwia skuteczne monitorowanie gryzoni lub owadów oraz utrzymanie bieżącej czystości. Ponadto zastaliśmy uszkodzone opakowania po środkach spożywczych, produkty trudne do zidentyfikowania, połamane palety oraz inne odpady.

Dyrektor twierdzi, że system ochrony obiektu przed gryzoniami jest niedoskonały. Brakuje koordynatorów, którzy na bieżąco powinni reagować i informować kierownictwo firmy chroniącej obiekt o swoich spostrzeżeniach, a ponadto usuwać martwe gryzonie z pułapek klejowych. - Z kolei wizyta deratyzatora raz w miesiącu na terenie magazynów, gdzie w ciągu jednego dnia przyjeżdża lub wyjeżdża 2,5 tys. palet z żywnością, jest niewystarczająca. Próbowałem telefonicznie skontaktować się z szefem firmy deratyzacyjnej, ale tego dnia nie miał dla mnie czasu - mówi Marek Pruś. - Zewnętrzna firma utrzymująca stan sanitarno-porządkowy nie sprawdza się, a powinna być w ciągłej gotowości. Za stwierdzone uchybienia i brak nadzoru, nałożyliśmy mandat karny oraz wydaliśmy decyzję zobowiązującą właściciela obiektu do wyeliminowania nieprawidłowości.

Dodajmy, że wcześniej sanepid kontrolował magazyny trzy razy, jeszcze za poprzednika Marka Prusia (szefuje sanepidowi od grudnia zeszłego roku) - Inspektorzy nie stwierdzili wtedy nieprawidłowości. Okoliczności kontroli wskazują, że nie wzięli łapówek. Nie było powodu, by ktoś próbował ich przekupić.
Zastrzeżenia do POLOmarketu ma również inspekcja pracy. - Ubiegłoroczna kontrola wykazała, że firma nie rozliczyła się z pracownikami za nadgodziny na 5 tys. zł - informuje Wojciech Szota, inspektor z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy. - 153 pracowników nie posiadało aktualnych badań lekarskich. Kontrolujący miał też zastrzeżenia do przestrzegania zasad BHP. Podczas kolejnej kontroli - pod koniec 2007 roku - stwierdziliśmy, że firma wprawdzie zapłaciła pracownikom pieniądze za zaległe nadgodziny lecz pojawiły się nowe identyczne sytuacje (choć na mniejszą skalę). Jeśli zaś chodzi o magazyny w Giebni, nam nic do nich, ponieważ osoby tam pracujące nie są zatrudnione, tylko prowadzą działalność gospodarczą.

Prawo ich nie chroni

Mamy lukę w prawie. Osoby, które prowadzą jednoosobowe firmy mogą dochodzić swoich praw tylko w sądzie, Kodeks pracy ich, niestety, nie chroni. To poważny problem, ponieważ w Polsce mamy ok. 3 mln samozatrudnionych.

- Teoretycznie są partnerami dla przedsiębiorców, z którymi współpracują. Nie muszą wykonywać ich poleceń ani pracować w stałych godzinach - komentuje Sebastian Ćwiora, aplikant z Kancelarii Prawniczej Lege Artis Kuropatwiński Lewicki w Bydgoszczy. - W praktyce są często traktowani jak pracownicy. Wykonują swoje obowiązki w konkretnych dniach i godzinach pracy i muszą słuchać przełożonych. Nie są chronieni przed zwolnieniem z pracy. Nie mają prawa do urlopów ani innych świadczeń zagwarantowanych pracownikom przepisami prawa pracy. Na wszystko muszą zarobić sami, gdyż nie otrzymują stałej pensji. Państwo stara się utrudniać nadużywanie samozatrudnienia przez odpowiednie przepisy. Główna inicjatywa w tej sprawie należy jednak do właściciela jednoosobowej firmy. Bez jego zgody inspektor pracy nie może doprowadzić do ustalenia przed sądem pracy, że tak naprawdę jest pracownikiem, a nie niezależnym przedsiębiorcą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska