Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy kibice są świetni. Po prostu

TOMASZ FROEHLKE
Polacy świetnie się bawią dopingując biało-czerwonych. Wcześniej stawali na głowie, aby zdobyć bilety na zawody z udziałem naszych reprezentantów
Polacy świetnie się bawią dopingując biało-czerwonych. Wcześniej stawali na głowie, aby zdobyć bilety na zawody z udziałem naszych reprezentantów TOMASZ FROEHLKE
Wy tak zawsze? - pyta mnie Sophie Watson. - No zawsze. Prawie zawsze - odpowiadam.

Sophie ma około 50 lat (kobiety nie wypada przecież pytać o wiek) i jest wolontariuszką na meczach siatkówki w londyńskim kompleksie Earls Court.

Zaczepiła mnie sama, a wcześniej ze zdumieniem przyglądała się, jak kilkanaście tysięcy Polaków robi wielkie show podczas meczu z Włochami. To był pierwszy mecz biało-czerwonych siatkarzy na igrzyskach i to było zarazem naprawdę mocne "wejście" wspierających ich fanów w londyńską, sportową rzeczywistość.

Sophie najpierw się przyglądała, a potem nie mogła się powstrzymać, żeby nie zapytać: - Czy ta atmosfera jest taka, jak u was na Euro?

- No pewnie - odpowiadam. - Gdybyście powiększyli waszą halę o kolejne dziesięć tysięcy kibiców i tak pewnie wypełniłaby się do ostatniego miejsca. Wiesz, ile ludzi pyta o bilety? Jakbym jakiś miał, wsiedliby od razu do samolotu i zameldowaliby się w Londynie.

Kraków obok Warszawy? No problem!

To prawda, że polscy kibice pokazują coś fajnego podczas igrzysk. Ubrani w barwy narodowe, z różnymi, czasem bardzo dziwnymi i fantazyjnymi gadżetami. A co najważniejsze - dopingują pozytywnie, a nie przeciwko rywalowi.

W wielu miejscach słychać język polski. I to nie tylko w Earls Court, gdzie grają siatkarze. Polscy fani zarezerwowali sobie kwatery w pobliżu aren olimpijskich, w wielu oknach widać flagi, bary i puby wypełniają się polskimi kibicami, reagującymi bardzo żywiołowo.

Owszem, piwo leje się strumieniami, gdzieś "pęknie flaszka", ale wszystko odbywa się bez agresji, znanej ze stadionów piłkarskich. Ludzie są na widowni i poza nią wymieszani, nie ma najmniejszych obaw, czy Kraków może siedzieć obok Warszawy. Animozje klubowe? Tu ich nie ma, a transparenty z nazwami miast mają znaczenie tylko informacyjne.

Polacy świetnie się bawią, skandują, mają swoje okrzyki, jak choćby słynne siatkarskie "raz, dwa, trzy!" przy odbiorze piłki i ataku, "ostatni!" w momencie gdy jest końcowa akcja seta czy spotkania, a w każdym momencie "Polskaaaa, biało-czerwoni!".

Anglicy, którym udało się dostać bilety byli urzeczeni tym, co potrafią nasi kibice. Najbardziej podobała im się fala, którą z podziwem oglądali podczas spotkania z Włochami. O polskich fanach pisała też miejscowa prasa, bo jak dotąd w żadnej grze zespołowej kibice z innego kraju nie wystąpili w tak silnej grupie, praktycznie wypełniając całkowicie widownię. Oczywiście, poza gospodarzami.

Kupię bilet!

W Londynie żyje prawie milion Polaków. Wielu z nich chciało kupić bilety przez internet. Nie wszystkim się udało.

- Bardzo się starałam - mówi Ania z Bydgoszczy, która w Londynie mieszka już od 11 lat. - Niestety, dostałem tylko na mecz Włochy-Argentyna i na siatkówkę plażową. Potem próbowałam się z kimś zamienić, by obejrzeć nasz zespół, ale nie udało się. Oczywiście, byłam na spotkaniu Włochy-Argentyna. Było fajnie, ale to nie to samo. Może w dniu, kiedy mam bilet na plażówkę, zagrają Polacy? Bardzo na to liczę, bo chciałabym pokibicować naszym.

Takich jak Ania było znacznie więcej. Przed halą Earls Court gdzie przelewa się różnobarwny tłum, co chwilę można spotkać ludzi trzymających dwujęzyczny napis "Kupię bilet; I need ticket". Tych, którzy oferują sprzedaż, nie widać. To pokazuje, jak polscy siatkarze potrafią przyciągnąć widzów.
Przed meczem z Włochami natknąłem się na Tomka z Krakowa. - Nie mam biletu - mówi. - Wziąłem jednak kilka dni urlopu i przyjechałem w nadziei, że przed halą uda mi się kupić. Ale nic z tego. Szkoda. Jestem rozczarowany. Muszę znaleźć jakieś miejsce, gdzie będzie transmisja z tego spotkania. Jestem z naszą kadrą od dawna. Nie odpuszczę, może uda mi się coś zorganizować na spotkania ze słabszymi rywalami?

Wiernymi kibicami polskich siatkarzy są kielczanin Robert Parlej i jego żona Dagmara. Pracują w Anglii. Jak mówią, "stanęli na głowie", żeby kupić bilety na mecz z Bułgarią. Udało się. - Atmosfera jest niesamowita. Postaramy się jeszcze kupić wejściówki na ćwierćfinał, bo na finał nie ma już żadnych szans - mówi Dagmara. - Mamy bardzo dobry zespół. Liczymy na to, że na igrzyskach zdobędzie medal, a porażka z Bułgarią to był wypadek przy pracy - powiedział z kolei Robert.

Na fenomen polskich kibiców siatkówki zwróciła też uwagę pochodząca z Warszawy Dorota Strąk, która jest wolontariuszką przydzieloną na mecze tej dyscypliny w Londynie. Teraz mie-szka i studiuje w Anglii.

- Polscy kibice są rewelacyjni. Na żadnym innym meczu siatkarzy, a jak słyszę także na innych grach zespołowych na tych igrzyskach, nie było takiego dopingu - mówi Dorota. - Miałam też kontakt z siatkarzami, mogłam ich obserwować z bliska, byłam na konferencji prasowej, słuchałam, co mówił trener i kapitan drużyny, więc dla mnie jest to duże przeżycie.

Basia i Ania z Sosnowca również nie wyobrażają sobie tego, by w Londynie nie być na meczu polskiej reprezentacji.

- Obejrzałyśmy mecz naszych siatkarzy z Włochami. Niesamowite wrażenia. Jesteśmy miło zaskoczone, że było aż tylu Polaków. Atmosfera była super - mówi Ania.

Obie przyznają, że trudno było kupić bilety na zmagania innych polskich sportowców na tych igrzyskach. - Udało nam się dostać wejściówki na mecz Polska - Włochy i na spotkanie o brązowy medal. Płaciłyśmy po 65 i 90 funtów. Mamy nadzieję, że Polacy w pojedynku o brąz nie zagrają, tylko w finale o złoto- powiedziała Basia.

Są świetni. Po prostu

Postawę polskich kibiców doceniają siatkarze. - Są świetni - mówi Krzysztof Ignaczak. - Wiedziałem, że będą, ale nie spodziewałem się ich aż tylu i tak wspaniale dopingujących. Po prostu czułem się w Londynie jak w katowickim "Spodku". To, co robią, jest rewelacyjne.

- Dziękujemy kibicom - dodaje Łukasz Żygadło. - Znakomicie nas wspierają. Hala nie milknie ani na chwilę. Rzeczywiście, czujemy się jak u siebie. - Fani robią superrzecz.

Bartosz Kurek: - Sprawiają nam wielką radość. Są po prostu świetni.

Po trybunach spaceruje postać ubrana niemal cała w biało-czerwone barwy. Spod fantazyjnego stroju wyłania się... Jerzy Winiarski, ojciec znakomi-tego siatkarza - Michała. - Jeśli wszyscy wspólnie będziemy wierzyć w chłopaków, to w końcu doczekamy się medalu. Ja nie zamierzam wracać bez niego do kraju.
Może obrazki z Londynu przekonają tych, którzy powodują, że niektóre nasze stadiony są miejscami, których trzeba się bać, zamiast przynosić radość i relaks?

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska