Polscy siatkarze po dwóch porażkach w Urmii potrzebowali zwycięstwa, by na dwa turnieje przed końcem fazy grupowej Ligi Narodów nie mieć zbyt dużej straty do miejsca dającego awans do Final Six. Wprawdzie rozgrywki w tym sezonie na tle kwalifikacji olimpijskich, mistrzostw Europy i Pucharu Świata są najmniej ważne, ale to dobre miejsce, by przygotować się do walki o udział w igrzyskach (9-11 sierpnia).
Pierwszy set rozpoczął się zgodnie z założeniami. Biało-Czerwoni od początku naciskali na przeciwnika. Poza Jakubem Kochanowskim wszyscy powyżej przeciętnej spisywali się w ataku. Bardzo dobrze na przyjęciu grali Artur Szalpuk i Aleksander Śliwka. W efekcie zespół Vitala Heynena wygrał seta do 20.
W drugiej partii Polacy spuścili z tonu, obniżyli swoje loty do Kanadyjczyków. Poza szalejącym w ataku Dawidem Konarskim i groźnie zagrywający Jakubem Kochanowskim trudno było wskazać zawodnika prezentującego równą formę. W końcówce nasz zespół nie wykorzystał piłki setowej. Stracił przewagę i przegrał do 25.
Trzecia parta była równie wyrównana. Tyle że nie tylko drużyna Glenna Hoaga popełniła więcej błędów własnych, lecz także Biało-Czerwoni dobrze spisywali się w obronie, wykorzystując kontrataki.
Bardzo dobrze w reprezentacji Kanady grał były już atakujący ONICO Warszawa Sharone Vernon-Evans. 20-letni gracz był nie do zatrzymania w ataku (inna sprawa, że kiepsko w niedzielnym spotkaniu funkcjonował blok Polaków), nieźle spisywał się też na zagrywce. Jednak w trzecim i czwartym secie jego skuteczność spadała. I choć znów gra była bardzo wyrównana, to ekipa Heynena miała więcej szczęścia. Szczególnie, że w decydującym momencie Polacy postawili skuteczny, potrójny blok i wygrali partię na przewagi.
W następny weekend Biało-Czerwoni zagrają we Włoszech z gospodarzami, Argentyńczykami i Serbami.
Polska - Kanada 3:1 (25:20, 25:27, 25:20, 28:26)
