"600 zł. Do zarobienia w ciągu kilku godzin. Pracuj w komisji wyborczej". Tak zaczyna się post, opublikowany w internecie na grupie bydgoszczan. Autorem jest Adam Nawara, działacz partii Polska Liberalna. Ogłoszenie wstawił z imiennego konta na Facebooku. Chodzi o wybory do Sejmu i Senatu, które odbędą się 15 października br.
Emerytowana nauczycielka z Bydgoszczy natknęła się na ogłoszenie na lokalnej grupie internetowej. - Partia Polska Liberalna szuka kandydatów na członków komisji wyborczych w nadchodzących październikowych wyborach i poszerza grono swoich członków. Sęk w tym, że szuka ich na Facebooku. Jak długo żyję, tak długo z takim sposobem naboru się nie spotkałam - mówi.
- Jesteśmy jedyną pozasejmową alternatywą dla partii Sejmu i jesteśmy pomijani przez główne media, które od 3 lat udają, że nie istniejemy - wyjaśnia Adam Nawara, koordynator regionalny Polski Liberalnej Strajku Przedsiębiorców. - Poszukiwanie członków do obwodowych komisji wyborczych to powszechna praktyka takich partii, jak PO, PIS czy PSL. One wstawiają do komisji ciągle tych samych ludzi. My szukamy obywateli, którzy z partiami nie są związani. Wykorzystujemy doświadczenie w prowadzeniu naszych firm i przekazujemy informację o możliwości zasiadania w komisji wyborczej za pośrednictwem Facebooka i innych mediów społecznościowych.
Kobieta dodaje: - Tyle, że zainteresowany musi podać dane personalne, adres, PESEL i odesłać formularz do członka partii w prywatnej wiadomości na Facebooku. To przypomina wyłudzanie danych.
Nawara odnosi się do zarzutów. - Absurd - uważa. - Sporo obywateli przenosi na wybory nawyki z relacji klient-firma. Tymczasem w wielu postanowieniach Państwowa Komisja Wyborcza wskazała, że RODO w procesach wyborczych nie obowiązuje, bo wyborca to nie klient, a partia to nie firma. Formularze zgłoszenia kandydatów na członków komisji, które wysyłamy osobom, chcącym do nas dołączyć, nie różnią się od dostępnych na stronie PKW.
Działacz tłumaczy:
- Zgadza się, należy podać imię, nazwisko, adres, PESEL, ale te dane wrażliwe przekazuje każdy, kto zamierza zostać członkiem komisji. To procedura obowiązująca w każdym ugrupowaniu. Te dane zostaną przez nas wykorzystane jedynie dla potrzeb naboru członków i automatycznego wygenerowania zgłoszenia do komisji wyborczej, które potencjalny członek może sobie wydrukować z danymi, mając gotowy dokument i z pełnomocnictwem od naszej formacji zgłosić się do pracy w komisji.
Działacze Polski Liberalnej zwracają się jeszcze do przyszłych członków: - Chodzi o przesłanie w ramach wsparcia 30 podpisów od każdej z osób - kontynuuje Adam Nawara. - Nie jest to warunek, a możliwość.
Radosław Rataj, bydgoszczanin, skarbnik partii Polska 2050 Szymona Hołowni, mówi: - Nie widzę niczego niestosownego w tym, że partia szuka nowych osób na Facebooku. Nasi działacze także publikują różne zaproszenia dla potencjalnych członków czy sympatyków na portalach społecznościowych. U nas jednak zainteresowani są przekierowywani na oficjalny portal partii. Jako osoby indywidualne, nie mamy więc dostępu do informacji ze zgłoszeń. Niezależnie od partii, w przypadku zbierania wypełnionych ankiet ważne jest natomiast posiadanie pełnomocnictwa przez osobę, zbierającą te formularze. Upoważnienie to wystawia pełnomocnik wyborczy danego komitetu wyborczego. To pełnomocnictwo jest swoistym pozwoleniem na zbieranie formularzy, w tym danych wrażliwych, przekazywanych przez osoby wypełniające poszczególne rubryki.
Skontaktowaliśmy się z Delegaturą Krajowego Biura Wyborczego w Bydgoszczy. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy zbieranie danych za pośrednictwem Facebooka przez działaczy danej partii, ale poprzez ich prywatne konta na tym portalu społecznościowym, jest zgodne z prawem. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Odesłano nas do Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
