
Niemcy, Czesi i Węgrzy zabiorą nam Ukraińców
Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej za pierwsze półrocze br., wskazują, że oświadczeń o powierzeniu pracy Ukraińcowi jest obecnie 692 tys. Należy jednak jeszcze uwzględnić nowy typ zezwoleń, z których aż 154 tys. dotyczyło Ukraińców. Wtedy liczba Ukraińców, którzy pracują w Polsce legalnie wzrasta do 846 tys. Tymczasem Niemcy, Czesi, Węgrzy na wzór Polski zaczynają zabiegać o pracowników z Ukrainy, co stanowi realne zagrożenie dla dostępności kadry ze Wschodu dla polskich przedsiębiorców. Planowane od 2019 r. zmiany w przepisach w Niemczech, które otworzą tamtejszy rynek pracy dla obywateli spoza UE, mogą spowodować odpływ nawet 200-300 tys. Ukraińców z Polski. Najnowsze analizy NBP wskazują, że ten proces będzie następował stopniowo, ale spowoduje relatywnie trwałe pogorszenie atrakcyjności Polski względem Niemiec jako miejsca pracy dla imigrantów.
Czytaj również: Polscy pracownicy coraz bardziej boją się, że Ukraińcy obniżą im pensje. Najbardziej ci z 2 tys. zł wypłaty. Za to firmy się cieszą

Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że na koniec drugiego kwartału 2018 r. w naszym kraju było prawie 165 tys. wolnych miejsc pracy. To o 8 proc. więcej, niż w pierwszym kwartale br. i aż 35 proc. różnicy rok do roku. Jednak niedobór rąk do pracy i ryzyko odpływu kolejnych pracowników, skuszonych lepszymi warunkami w innych krajach, to nie jedynie zmartwienie polskiego rynku. Eksperci Personnel Service wskazują, z jakich jeszcze powodów polscy przedsiębiorcy powinni mieć się na baczności.
Po pierwsze - Polskim firmom brakuje rąk do pracy
Polska jest w trójce krajów z najniższym poziomem bezrobocia w Europie – wskazują najnowsze dane Eurostatu za wrzesień 2018 r. Wynosi ono tyle samo, co w Niemczech – 3,4 proc., niższe jest jedynie w Czechach – 2,3 proc. Prawie 57 proc. polskich firm ma wakaty, na które brakuje Polaków, a jedna trzecia ma wolne miejsca pracy, którymi Polacy w ogóle nie są zainteresowani – podają to jako główne powody poszukiwania i zatrudniania Ukraińców - wynika z „Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze 2018”, badania Personnel Service. Wszystko wskazuje na to, że problemy z dostępnością pracowników będą narastać – to jedno z największych zagrożeń dla polskiej gospodarki. Brak rąk do pracy to problemy z ciągłością działalności polskich firm, a w konsekwencji nawet spadek PKB.
Przeczytaj też: Jak długo trwa znalezienie pracy? Teraz krócej - nawet dwa miesiące

W Polsce wciąż zarabia się za mało
Z najnowszych danych GUS wynika, że średnie wynagrodzenie brutto w Polsce w trzecim kwartale 2018 r. wyniosło 4580,20 zł. W Czechach jest to ok. 20 proc. więcej, a w Niemczech nawet trzy razy tyle, co w Polsce. Polska siła nabywcza jest więc mniejsza, niż w wymienionych krajach, co negatywnie wpływa na wzrost gospodarczy w naszym kraju w porównaniu do innych gospodarek UE, w których pensje są wyższe. Z „Barometru Imigracji Zarobkowej – II półrocze” wynika, że prawie jedna trzecia polskich przedsiębiorców jest w stanie płacić Ukraińcom więcej, niż Polakom. Jednak wciąż nie są to kwoty, którymi możemy konkurować np. z Niemcami.
Czytaj też: Te studia to pewniaki, po nich znajdziesz pracę [lista]

Szkoły uczą niepotrzebnych rzeczy
W Polsce nadal zbyt mały nacisk kładzie się na nowoczesne rozwiązania na uczelniach, przez co wielu studentów wybiera kierunki mało przyszłościowe. Pokazuje to chociażby lista zawodów nadwyżkowych opublikowana przez Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. Znajdują się na niej takie profesje, jak ekonomista, filozof, historyk, politolog, kulturoznawca czy pedagog. Na ten problem wskazuje też ranking stu najbardziej innowacyjnych uniwersytetów,
publikowany co roku przez agencję Reuters – jako jedyny znalazł się w nim Uniwersytet Jagielloński i to dopiero na 90 pozycji.
- Jeśli nie wprowadzimy zmian w systemie edukacji, wkrótce możemy być w poważnych tarapatach. Zamiast uczyć dzieci i studentów schematycznych czynności, które już powoli na rynku pracy zastępuje sztuczna inteligencja, powinniśmy postawić na uniwersalne umiejętności, takie jak rozwiązywanie problemów, kreatywność i samodzielność w myśleniu, praca zespołowa. W Polsce działa solidny system oparty o przekazywanie wiedzy i podstawowych umiejętności, ale brakuje pomysłów na zreformowanie tradycyjnego modelu kształcenia w kierunku promowania kreatywności. A tego typu projekty realizują już takie kraje jak Finlandia, Kanada, Estonia, Singapur, Japonia, Korea czy Chiny – mówi Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service.
Czytaj: Szukasz pracy? Uważaj, co publikujesz na portalach społecznościowych!