- Na własny koszt wyremontowaliśmy dwie drogi w Kolonii Nieszawa. To drogi boczne od ulicy Warszawskiej - wyjaśnia Stanisław Rewers. Nie było by sprawy, gdyby nie to, że dwa dni po pracach równiarki zamówionej przez mieszkańców, magistrat wysłał tam swój sprzęt.
- Prosiliśmy o remont drogi półtora roku. Wysyłaliśmy pisma, odpowiadano nam, że nie ma pieniędzy - opowiada jeden z inicjatorów remontu. - Droga była nieprzejezdna. Na dziurach niszczyły się podwozia aut - dodaje Włodzimierz Królczewski. - Chodziliśmy do burmistrza wszyscy na zmianę, prosiliśmy o wyrównanie. Bezskutecznie.
Stanisław Rewers tłumaczy, w końcu postanowił sam zapłacić za remont drogi. - Poprosiliśmy burmistrza o pisemną zgodę na wyrównanie nawierzchni równiarką. Zgodził się, a my od razu ściągnęliśmy sprzęt z Aleksandrowa Kujawskiego. Było to 21 czerwca - mówi. Robota kosztowała około 500 złotych, droga została wyrównana. Mieszkańcy byli zachwyceni, bo Rewers zrobił wygodniejszy dojazd nie tylko drogi do siebie, ale i drugiej, do sąsiadów. Radość trwała krótko.
- Drogą, która została wyrównana w któryś piątek cieszyliśmy się tylko kilka dni - mówi Aleksandra Chojnacka. - Już we wtorek następnego tygodnia ze swoją ekipą remontową przyjechał burmistrz. Nawieźli nam jakiegoś piachu zamiast tłucznia. Nie wiadomo, jak będzie wyglądać, gdy przyjdzie deszcz. Dziury są teraz większe, a na dodatek kurzy się niemiłosiernie - opowiada kobieta. - Gdy zobaczyłam, że chcą mi ten piach wysypywać pod domem, kategorycznie zabroniłam - przyznaje. Mieszkańców denerwuje to, że zaraz po wyrównaniu z ich inicjatywy drogi, przyjechała równiarka, wysłana przez magistrat.
- Co miała równać? Przejechała obok z podniesioną łychą i tyle - mówi pan Włodzimierz, a inni potwierdzają. Najbardziej są zniesmaczeni czym innym. - Pan burmistrz w radio opowiadał, że to on wyremontował tę drogę - mówią. - A my po tych magistrackich pracach mamy gorzej niż było.
Przeczytaj także: Kierowca jedzie pod prąd drogą ekspresową S8. Zobacz film
Burmistrz Marian Tołodziecki wyjaśnia: - Wydałem decyzje mieszkańcom na remont drogi, ale zaznaczyłem, żeby się trochę wstrzymali z naprawą, bo czekamy na sprzęt. Termin rozpoczęcia prac się opóźniał, ponieważ czekaliśmy też na tłuczeń.
Zdaniem burmistrza, zakup tłucznia był prawdziwą okazją. Za prawie 500 ton zapłacono półtora tysiąca złotych. - To tłuczeń ze zużytych torowisk. Starczy nam go na co najmniej dwa lata - tłumaczy..
Mieszkańcy pokazali nam miejsce, gdzie wysypano kupiony materiał. Naprzeciwko cmentarza leży spora hałda. Zdaniem nieszawian, to nie tłuczeń tylko sama ziemia.
- Proszę spojrzeć, gdzie tu widać kamień? - pytają.
Burmistrz ripostuje. - Inne gminy brały i nie wybrzydzały. Jest tam odrobina ziemi, ponieważ w ten sposób lepiej się naprawia nawierzchnie.
Co do naprawy drogi przez mieszkańców Marian Tołodziecki odpowiada krótko. - Mieszkańcy nie naprawili drogi. Droga została zrównana równiarką, przejechał walec, a tam gdzie były dziury wysypaliśmy tłuczeń. Mówiłem, że ich inicjatywa jest niepotrzebna.
Mieszkańcy są takim wyjaśnieniem zaskoczeni:- W takim razie po co dał nam pozwolenie na remont, skoro wiedział, że w następnym tygodniu sam go zrobi? - pytają zniechęceni do społecznej pracy mieszkańcy.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje