www.pomorska.pl/wloclawek
Więcej informacji z Włocławka znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/wloclawek
Włocławianka Elżbieta Pią-tkowska od dawna organizuje pomoc dla schroniska dla zwierząt przy ul. Przemysłowej. Bywa tam raz, dwa razy w tygodniu. Dlaczego? - Lubię zwierzęta, tak zostałam wychowana. A ta zima jest szczególnie trudna dla podopiecznych schroniska. Dlatego rozumiem apele pracowników placówki z prośbą o wsparcie. Sama deklaruję, że zrobię, co mogę, aby nie zabrakło jedzenia, słomy czy koców. Nie można jednak ciągle liczyć, że ludzie dobrego serca pomogą - twierdzi kobieta. - Może budżet jest za mały? - pyta.
Ludziom lepiej...
Pani Ela opisuje warunki, w jakich żyją zwierzaki: - Kociarnia to stara drewutnia, której ściany są przesiąknięte chorobami, bakteriami. Młode kociaki, stare koty, chore, zdrowe, wszystkie są razem. Psy, biegające w boksach od strony lasu za budynkiem są upaprane po pas w błocie, te małe wyglądają jak błotne kulki. Co z rozbudową schroniska? Bo jak na razie poprawiono warunki ludziom - poprawiono biurowiec, dobudowano budynek socjalny. A psy żyją w przepełnionych kojcach...
Kobieta sugeruje, że zdarza się usypiać zwierzęta, rokujące nadzieję na wyzdrowienie, tylko dlatego, że ktoś nie potrafi o nie zadbać. Włocławianka uważa też, że schronisku przyznano z budżetu zbyt małe pieniądze. - Jak można wyżywić 180 psów i 30 kotów za cztery tysiące złotych, o czym przeczytałam na stronie Urzędu Miasta? - pyta Elżbieta Piątkowska. Zdzisław Koziński, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta, prostuje: - Nie wiem, skąd takie dane. Na utrzymanie schroniska przeznaczono 621 tysięcy złotych, z czego na wyżywienie zwierząt ponad dwadzieścia siedem tysięcy złotych. Te cztery tysiące, o których mówi Czytelniczka, to wkład w wyżywienie z dochodów własnych schroniska. Inaczej nie potrafię zinterpretować tej pomyłki.
Skąd taki zarzut?
***
Troska miłośniczki zwierząt o los podopiecznych schroniska, bardzo emocjonalna, jest uzasadniona. Trzeba pomagać! Co nie zwalnia schroniska od realizowania zadań, jakie nakłada na tę placówkę jej statut.
Naczelnik zaprzecza, że psy bywają celowo usypiane. - Pracownicy schroniska to miłośnicy zwierząt. Także dyrektor placówki, który jako technik weterynarii ma kwalifikacje do sprawowania tego stanowiska. Jak twierdzi, rozbudowa schroniska rozpoczęła się od takich, a nie innych inwestycji bo trzeba było spełnić wymogi Państwowej Inspekcji Pracy i Sanepidu. Kolejne zadania będą realizowane w miarę możliwości finansowych. - Być może nowy pawilon dla zwierząt powstanie w tym lub w przyszłym roku - deklaruje naczelnik. Wkrótce schronisko będzie miało stronę internetową. Można będzie lepiej propagować adopcje, które są skutecznym sposobem na psią bezdomność.