Filie Pomocnej Pożyczki powoli są zamykane. Tej w Bydgoszczy, przy ul. Stary Port, już nie ma. Nie tylko bydgoszczanie mogą jednak nadal skorzystać z "Pomocnej". Infolinia, obsługująca cały region, dalej działa. Wczoraj tam dzwoniliśmy. Czekaliśmy 10 minut na połączenie, a nadal automatyczny głos informował: "Masz numer piąty w kolejce do konsultanta".
Ale portal "Pomocnej" już nie działa. Kto próbuje wejść na stronę www, widzi komunikat: "Strefa zaszyfrowana".
Firma działała od 2002 roku. - Dopiero w 2012 roku sporządzono dokumentację przestępstwa z podejrzeniem okradzenia 60 tysięcy osób na kwotę 150 milionów złotych - Bogusław Dylewski z Bydgoszczy w ten sposób mówi o firmie Pomocna Pożyczka. On też miał z nią do czynienia.
Mądry Polak po szkodzie
Przypomnijmy: ten parabank pobierał opłaty za rozpatrzenie wniosku. Osoby chcące zaciągnąć w nim pożyczkę, musiały wpłacić nawet po 10 procent wartości kwoty, o jaką wnioskowały.
- A kilka dni później najczęściej dowiadywały się, że pożyczki nie dostaną, bo nie spełniają kryteriów - tłumaczy Dylewski. On też tak miał.
Poszedł z "Pomocną" do sądu. I wygrał. Firma musiała mu oddać 1800 złotych, które wcześniej wpłacił.
Zaczął wysyłać listy do prokuratury, sądu, na policję, do Ministerstwa Sprawiedliwości, Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Opisywałem kolejne przypadki osób, które zostały oszukane. Informowałem o metodach wyłudzania. Myślałem, że moje skargi coś wskórają.
Mylił się. - Od 2013 roku wysłałem ponad 100 takich pism, każde do ponad 70 adresatów - dodaje Dylewski. - I nic.
O jednym "efekcie" wspomina. - Skarga na moje zgłoszenie przestępstwa w Bydgoszczy została umorzona. Potem sąd nakazał wznowienie dochodzenia, ale zrobiono unik i dołączono moje oskarżenie dotyczące agenta tej firmy do oskarżenia skierowanego przeciw szefom firmy.
Pod koniec stycznia prezes i wiceprezes "Pomocnej" (już wtedy firma zmieniła nazwę na Pożyczkę Gotówkową) zostali złapani. - Nie byłoby tylu osób poszkodowanych, gdyby prokuratura sprawniej działała - twierdzi bydgoszczanin.
Potrzebne kompetencje
Co na to prokuratura? Prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która prowadzi sprawę, już wyjaśniała na łamach "Pomorskiej": - Nie posiadamy takich kompetencji i instrumentów prawnych, aby skierować do sądu wniosek o zamknięcie tej spółki.
Co na to przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości? Też nic. - Działalnością parabanków, które łamią prawo, w pierwszej kolejności zajmuje się policja, prokuratura oraz Komisja Nadzoru Finansowego - wymienia Patrycja Loose, rzecznik prasowy Ministra Sprawiedliwości. - Natomiast osoby zaciągające pożyczki w takich instytucjach powinny pamiętać o sprawdzeniu wiarygodności firmy. I co najważniejsze: nie podpisujmy umowy, jeśli jej nie rozumiemy.
Tyle że ludzie, którzy dali się nabrać, te umowy podpisali już dawno temu.
8 stycznia 2014 roku wysłaliśmy pytania do szefów parabanku. Odpowiedzi brak.
