Dziewięć lat czeka Pomorzanin na mistrzostwo Polski na trawie, poprzednio zdobył je także ogrywając Grunwald na własnym boisku. Wtedy to była wielka niespodzianka, teraz to raczej notowania gospodarzy stoją nieco wyżej.
Dlaczego? Przede wszystkim: torunianie nie przegrali w tym sezonie ani razu na własnym boisku, dwa razy w rundzie zasadniczej okazali się lepsi od utytułowanego rywala. Po drugie: znaczenie ma boisko w hokeju na trawie. W poprzednim sezonie Pomorzanin przegrał dwumecz finałowy w Poznaniu.
- Każde boisko ma swoją charakterystykę, na pewno istotniejszą niż choćby piłkarskie murawy naturalne. Boisko w Poznaniu jest nowe, miękkie, co nie sprzyja zawodnikom mocnym fizycznie. Nasze z kolei ma murawę twardą, momentami nierówną, piłka potrafi niespodziewanie podskoczyć, zwłaszcza przy krótkich rogach, Znajomość tych dołków na pewno nam pomoże - przyznaje Maciej Zieliński, trener Pomorzanina.
Dla niego ten finał to przepustka do historii polskiego hokeja trawie. Zieliński ma już na koncie mistrzostwo Polski w hali jako zawodnik i trener oraz złoto na murawie w roli hokeisty. Do kompletu osiągnięć ligowych brakuje już tylko trenerskiego triumfu na trawie.
- Naszym największym atutem będą przygotowanie fizyczne i wyrównany skład. Mam w składzie 18 świetnych graczy, w Grunwaldzie jest kilku doświadczonych hokeistów, ale też wielu młodych zawodników. Musimy odpowiednio ustawić się w defensywie, prowadzić grę, a będzie dobrze. Jestem pewien, że nasi kibice poniosą nas do zwycięstwa - nie kryje optymizmu Zieliński.
W sobotę na stadionie przy ul. Chełmińskiej o godz. 16.00 o brąz zmierzą się Stella Gniezno i AZS Politechnika Poznań, a o godz. 18.00 wielki finał: Pomorzanin - Grunwald.
