Przypadek Leszczyńskiej
Elżbieta Leszczyńska pracowała w kopalni "Solino" od 1968 roku, najpierw na stanowisku laborantki-pakowacza-operatora, a od 1984 roku - kierownika działu BHP, ochrony przeciwpożarowej i ochrony środowiska. Prawie cztery dekady pracy, a jednak obecny prezes dopatrzył się nieprawidłowości w wykonywanych przez nią obowiązkach służbowych. W sierpniu zagroził Leszczyńskiej zwolnieniem dyscyplinarnym. Co ciekawe, pani Elżbieta przez 39 lat swojej pracy nigdy nie otrzymała nagany. Tymczasem w piśmie, które otrzymała, czytamy np., że zostanie zwolniona z powodu "ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych". Lista zarzutów wobec byłej pracownicy jest bardzo długa (zajmuje dwie kartki). To m. in: brak kontroli warunków pracy, występowanie w niektórych miejscach kopalni zagrożenia zdrowia pracowników czy niewłaściwie poprowadzone drogi ewakuacyjne.
- Miałam na głowie za dużo! To nie powinna być odpowiedzialność zrzucona na jednego człowieka! - uważa Leszczyńska. - I pomyśleć, że to lista obowiązków pracownika z pensją sprzątaczki! (śmieje się). Ale nagle stałam się bezużyteczna i trudno się z tym pogodzić. Dlatego będę walczyć w sądzie o odszkodowanie za poniesione szkody. Bo prezes dał mi ultimatum: albo odejdę na emeryturę, albo zostanę zwolniona dyscyplinarnie. W pracy przeszłam dwa zawały i na koniec dostałam zapłatę za wieloletnie zaangażowanie w tę firmę.
- Nowy szef ma prawo zwolnić pracownika, ale zrobić to w tak podły sposób, w jaki postąpiono z panią Leszczyńską... Nie zasłużyła sobie! Dobrze, że ma prawa emerytalne - mówi anonimowo pracownik "Solino". - Ale cóż, nowy prezes taki już jest.
Prezes jest taki, to znaczy: - Obarcza zwykłych pracowników winą za wszystko, co - jego zdaniem - jest w firmie nie tak - dodaje inny pracownik. - Drżymy na jego widok! Ale mamy się bać! Prezes chyba ma satysfakcję w krytykowaniu i szukaniu haków na tych, których chce się pozbyć. Jego poprzednik wpuścił do firmy trochę świeżego powierza, ale szybko się go pozbyto, był naszym szefem niecały rok. Mówił, że, aby dobrze zarządzać firmą, trzeba lubić to, co się robi.
Kolejny pracownik: - Obecny prezes raczej tego nie lubi. Stąd ta fatalna atmosfera. Kilka osób odeszło już z firmy. Kolejne składają wypowiedzenia - ludzie na kierowniczych stanowiskach, którzy są kopalni bardzo potrzebni. W takiej sytuacji nie da się współpracować dla dobra całej firmy.
Światełko w tunelu
Na współpracę z "Solino" skarży się też m.in. dr Jacek Wachowiak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Górnictwa Solnego:
- Środowisko solne z niepokojem patrzy na zmiany kadrowe w "Solino". Przez 15 lat nasza współpraca z IKS układała się bardzo dobrze. Teraz odczuwamy wyraźną niechęć, a wręcz obserwujemy chęć wyalienowania tego zakładu z polskiego środowiska solnego, co jest bardzo niepokojące. Dużą rolę w braku porozumienia i dobrej współpracy (jak wiem, nie tylko z nami) odgrywa tu pan prezes, który nigdy nie był związany z polskim górnictwem solnym. Choć górnik z wykształcenia, czuje się obco w gronie specjalistów solnych, co w pewnym sensie tłumaczy jego postawę. Tylko trochę, bo stanowisko nieufności i podejrzliwości nie powinno przekładać się na współpracę w zakładzie i na zewnątrz, co, niestety, dzieje się i wszyscy tego doświadczamy.
Według prezesa PSGP, "światełkiem w tunelu" jest dyrektor techniczny. Ma kilkudziesięcioletni staż w górnictwie. Choć w górnictwie solnym pracuje od niedawna, świetnie rozumie konieczność dialogu z ośrodkami naukowo badawczymi i specjalistycznymi firmami, zwłaszcza w tak ważnej i nowej w Polsce dziedzinie, jak budowa podziemnych magazynów w złożach soli. - Oby tylko to "światełko" nie zgasło - kończy dr Wachowiak.
Obrona prezesa
Dr Dariusz Nowaliński, prezes "Solino" przysłał do nas oświadczenie: "Obejmując swoje stanowisko otrzymałem kilka raportów NIK z kontroli przeprowadzonych w spółce. W efekcie wprowadziłem przejrzyste procedury zgodne ze standardami PKN Orlen. Nie wszystkim to się podoba. Z niezadowoleniem zareagowała grupka osób, ale nie reprezentatywna dla całej załogi "Solino" (firma zatrudnia 300 osób - red.). Obecnie spółka funkcjonuje bez zakłóceń. Staramy się prowadzić dialog ze związkowcami. Co do rzekomych odejść z pracy wiem, że jednego z pracowników próbuje "podkupić" inna firma, ale mam nadzieję, że uda się go zatrzymać. Drugi odszedł na stanowisko dyrektora jednego z inowrocławskich zakładów. Dementując nieprawdziwe informacje przekazane przez panią Leszczyńską informuję, że wręczono jej rozwiązanie umowy o pracę z artykułu 52 Kodeksu pracy. Jednak zwróciła się do mnie pisemnie z prośbą o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron i zgodziłem się. Podstawą do zwolnienia był raport, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości, co do stanu zabezpieczenia w firmie.Dziwi mnie też dokładna ocena mnie przez pana Wachowiaka, z którym miałem okazję rozmawiać nie dłużej niż 5 minut. Tym bardziej zastanawiający jest zarzut braku współpracy, jeśli chodzi o budowę podziemnych magazynów. Od czasu, gdy jestem prezesem, znacznie wzrosła bowiem liczba prac badawczych zlecanych przez IKS. Podejrzewam, że problem tkwi w tym, że są zlecane w drodze przetargu, a nie "z wolnej ręki", jak było do tej pory. Poza tym umożliwiono złożenie ofert nowym firmom z ogromnym doświadczeniem w branży górniczej, co złamało monopol dotychczasowych usługodawców. Na nieprawidłowości w angażowaniu przez poprzedni zarząd firm z zamkniętego kręgu usługodawców - wskazuje raport NIK."
A ropa jest, czy jej nie ma?
To już kolejna burza w "Solino" w ciągu ostatnich kilku tygodni. Wcześniej wywołał ją artykuł w "Dzienniku", który - powołując się na raport NIK - napisał, że Polska nie ma ropy na czarną godzinę. W kopalni Góra pod Inowrocławiem wybudowano bowiem magazyn, który nie nadaje się do jej przechowywania. Zgromadzone tam rezerwy są bezużyteczne w sytuacjach kryzysowych, bo wypompowywanie z nich ropy może trwać nawet trzy lata. Żeby ropa wpłynęła do rur, trzeba do zbiorników wpompować najpierw solankę, a tej jest w Inowrocławiu za mało. A to, że wybudowano jeden magazyn, a zapłacono jak za dwa (240 mln zł!), to już inna sprawa, którą bada prokuratura. Poprzedni zarząd "Solino" (gdy prezesem był Andrzej Malinowski) złożył doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności przez były zarząd spółki. Chodzi m.in. o zawyżanie kwot na fakturach. - Postępowanie dotyczy magazynu, spraw pracowniczych i gospodarowania majątkiem - wymienia Marek Dydyszko, zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Magazyn należy do PKN Orlen i Skarbu Państwa. - Ropa w Górze to nie wszystko, ponieważ mamy też własne zapasy. Ponadto spółka Naftoport jest w stanie sprowadzić ją drogą morską. Jej moce przeładunkowe wynoszą ponad 30 mln ton ropy rocznie, co z nadwyżką zaspokaja potrzeby wszystkich polskich rafinerii - twierdzi Dawid Piekarz, rzecznik Orlenu. - Magazyn umożliwia wydobywanie ropy.
- Jest ekologiczny i bezpieczny - ocenia dr Andrzej Maciejwski, dyrektor Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Górnictwa Surowców Chemicznych CHEMKOP w Krakowie.
Agnieszka Domka-Rybka
[email protected]
