https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomylili żołnierza ze złodziejem aut i ostrzelali go. Będą zarzuty dla bydgoskich policjantów?

mc
Za odjeżdżającym autem Emila P. stróże prawa oddali kilka strzałów. Niektóre trafiły w karoserię.
Za odjeżdżającym autem Emila P. stróże prawa oddali kilka strzałów. Niektóre trafiły w karoserię. Nadesłane
Emil P., 27-letni weteran misji w Afganistanie, czwarty raz uczestniczył w konfrontacji z policjantami, którzy rok temu wzięli go za złodzieja samochodów. Śledczy bydgoskiej Prokuratury Okręgowej badają, czy funkcjonariusze złamali prawo.

W najbliższych tygodniach rozstrzygnie się, czy bydgoscy policjanci będą odpowiadali przed sądem za fatalną pomyłkę sprzed roku.

- Prowadzone jest postępowanie w sprawie, a nie przeciwko - zaznacza prok. Jan Bednarek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - Śledczy muszą przede wszystkim wyjaśnić, czy postępowanie funkcjonariuszy policji wyczerpuje znamiona czynu z artykułów 160 i 231 kodeksu karnego.

Przeczytaj również: Bydgoska policja ostrzelała żołnierza. Wojskowy chce się sądzić z policją

Pierwszy z wymienionych przez prok. Bednarka przepisów mówi o nieumyślnym narażeniu na utratę zdrowia lub życia. A drugi - o przekroczeniu uprawnień.

Od dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się na krajowej "10" pod Bydgoszczą, minął już prawie rok.

Dokładniej 18 października 2012 roku bydgoska policja prowadziła na bydgoskich opłotkach obławę na złodzieja samochodów. Pech chciał, że w tym samym czasie tuż obok policyjnego nieoznakowanego radiowozu przejeżdżał Emil P. I to takim samym srebrnym passatem, jakim miał poruszać się poszukiwany przestępca.

Akcja przybrała dramatyczny obrót, gdy funkcjonariusze próbowali zatrzymać rzekomo uprowadzone auto. Kierujący volkswagenem zatrzymał samochód, ale nie będąc pewnym, czy ma do czynienia z policją czy z bandytami, zaczął uciekać. Gdy ruszał, otwarte drzwi auta uderzyły jednego z funkcjonariuszy.
Rozpoczął się pościg. Za odjeżdżającym autem stróże prawa oddali kilka strzałów. Gdy auto ponownie się zatrzymało, skuli kajdankami kierowcę i zawieźli do komisariatu.

**Czytaj też:

Bydgoska policja ostrzelała żołnierza. Pomyliła go ze złodziejem samochodu

**

- Emil postąpił wzorowo - mówi mecenas Janusz Mazur, który reprezentuje Emila P. - Zastanówmy się: jaki bandyta, uciekając przed policją dzwoni na 997 i pyta, czy ścigający go ludzie to stróże prawa? On tak zrobił - argumentuje adwokat. - A już po wszystkim rzucono go na ziemię i potraktowano jak przestępcę.

Emil P. jest mieszkańcem okolic Włocławka. To zawodowy wojskowy. Z polskim kontyngentem uczestniczył w misji na terenie Afganistanu. W pierwszych relacjach po pościgu i strzelaninie jego mecenas komentował sprawę: - Mój klient był na wojnie. I dlatego zachował zimną krew.

W tej sprawie zakończyło się juz postępowanie wewnętrzne w policji, w którym uznano, że funkcjonariusze nie dopełnili swoich obowiązków. W maju zakończyło się też postępowanie prokuratury na wniosek policji, w którym śledczy stwierdzili, że Emil P. nie dokonał "czynnej napaści na funkcjonariusza", bo nie wiedział, czy w istocie ma do czynienia z policją.

- Będziemy walczyć na drodze cywilnej o odszkodowanie za poniesione straty - zapowiada mecenas Janusz Mazur. Jakiej wysokości? Mowa o kilkunastu tysiącach.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Polish Pete

Nie dosyć,że weterani misji zagranicznych są u nas w kraju nie doceniani,to jeszcze się do nich strzela...Mam nadzieję,że prokurator rozstrzygnie to na korzyść żołnierza...

 

P
Pensioner

Niewątpliwie takie działanie policjantów narażało pana Emila na utratę zdrowia albo nawet życia. O takich pomyłkach czytamy niejednokrotnie w prasie. Trudno obwiniać pana Emila o nie zatrzymanie się. Ja postąpiłabym tak samo.

n
nom
W dniu 15.10.2013 o 20:10, Leonard Borowski napisał:

Gra pozorów, czy jak kto woli od roku rżną głupa. Ci od jaśnie pana Bednarka i ci w mundurkach. Nie w takich sprawach, dzielni milicjanci byli bezkarni. Tu też im nic nie grozi. PO prostu dwie mafie jak zawsze,dzielnie się wspierają. A w razie czego, zawsze mogą liczyć na "bratnią pomoc", jakiegoś zdegenerowanego sądu. Nie przez przypadek te instytucje w badaniach opinii publicznej, leżą na dnie i kwiczą. Trzymajcie tak dalej, a zwykli będą na ulicy na was "pluć". Jak za "komuny".

Coś ci się pomyliło, nie ma już milicjantów, nie ten ustrój. Poza tym Najlepsze jest twoje ostatnie zdanie. Ciekawe jaki zwykły miał odwagę opluć milicjanta za czasów komuny. Wtedy pan dzielnicowy to był ktoś. Każdy bal się go trącić, bo od razu by pałą został potraktowany, a nie daj boże jakby czapka mu z głowy spadła przez to potrącenie, wtedy pała mogła zabić. A teraz chodzą parami po ulicach i się boją byle obszczymurków.

D
D.K.

Zwykły Kowalski nawet gdydy zachował się tak samo, dostałby kolegium i mandat za niestosowanie się do sygnałów wysyłanych przez organ.

L
Leonard Borowski

Gra pozorów, czy jak kto woli od roku rżną głupa. Ci od jaśnie pana Bednarka i ci w mundurkach. Nie w takich sprawach, dzielni milicjanci byli bezkarni. Tu też im nic nie grozi. PO prostu dwie mafie jak zawsze,dzielnie się wspierają. A w razie czego, zawsze mogą liczyć na "bratnią pomoc", jakiegoś zdegenerowanego sądu. Nie przez przypadek te instytucje w badaniach opinii publicznej, leżą na dnie i kwiczą. Trzymajcie tak dalej, a zwykli będą na ulicy na was "pluć". Jak za "komuny".

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska