Tak wynika z analizy wykonanej przez Wydział Uprawnień Komunikacyjnych Urzędu Miasta Bydgoszczy, pierwszej tak szczegółowej w kraju.
Stąd, przy dużym uproszczeniu, można przyjąć, że w innych miastach jest podobnie. A jeśli tak jest, to można mieć duże obawy o stan bezpieczeństwa na polskich drogach. Statystyki wypadków potwierdzają przynajmniej częściowo tę tezę, bo są najgorsze od 5 lat. Natężenie ruchu wciąż rośnie, bo rośnie liczba rejestrowanych samochodów, także używanych, sprowadzanych z Zachodu.
Analiza jest szczegółowa, jako że oparta na sprawozdaniu z kilkuletniej działalności 32 stacji kontroli pojazdów w Bydgoszczy i 123 uprawnionych diagnostów samochodowych.
Tylko w minionym roku stacje wykonały łącznie prawie 111 tys. badań, podczas których stwierdzono, że 1922 pojazdy były niesprawne technicznie (8,9 proc.) ogólnej liczby skontrolowanych. 715 pojazdów powodowało zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego, co stanowi wzrost w stosunku do roku 2014 o 36 proc.
Przeczytaj także: W Toruniu za darmo przygotują auto na zimę
Sąd dla dwóch
W minionym roku cofnięto uprawnienia dwóm diagnostom.
W pierwszym przypadku fachowiec poświadczył nieprawdę w zaświadczeniu z badania technicznego i przyjął 200-złotową łapówkę, za co został skazany przez sąd rejonowy i administracyjny. Drugi diagnosta wpisał odpowiednią adnotację w dowodzie rejestracyjnym bez wykonania badania technicznego. On także został skazany.
Problem w procentach
- Ciekawa jest analiza liczby okresowych badań technicznych w stosunku do zarejestrowanych pojazdów w Bydgoszczy w latach od 2009-2015. Wynika z niej, że tylko 41 procent tych pojazdów poddawanych jest okresowemu badaniu technicznemu - mówi Bogusław Maćkowski, inspektor z Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych w Bydgoszczy, autor raportu.
Przy analizie uwzględnił także pojazdy, które są nowo rejestrowane i pojawią się na okresowym badaniu dopiero po 3 latach oraz pojazdy w leasingach użytkowane poza Bydgoszczą, czy nie wyrejestrowane z powodu zbycia.
- Analogicznie, pojazdy zarejestrowane w innych miastach mogą być badane w Bydgoszczy. Stąd można przyjąć, że ponad 35 proc. pojazdów nie ma w ogóle okresowych badań technicznych - konkluduje Maćkowski.
- To szokujące dane - stwierdza Waldemar Winter, dyrektor wydziału. - Można tylko przypuszczać, że część właścicieli nie robi badań, bo boi się, że będą negatywne. Część zapewne nie ma lub żałuje na to pieniędzy, a jeszcze inni po prostu zapominają o tym obowiązku. Sytuacja nie poprawi się jeśli państwo nie wprowadzi sankcji za brak badań. Na razie jedyną karą jest zatrzymanie dokumentu.
Policja zatrzymuje
Kujawsko-pomorska policja nie ma dokładnych danych dotyczących tego problemu. Mówi się tylko ogólnie, że za brak wpisu w dowodzie rejestracyjnym potwierdzającego okresowe badanie techniczne, funkcjonariusze zatrzymują mnóstwo dokumentów.
W całym minionym roku na drogach regionu zatrzymano 29 tys. 289 dowodów rejestracyjnych, w tym roku (do końca października) 23 tys. 456 - informuje nas Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Mają być zmiany
Ministerstwo Infrastruktury zna już bydgoski raport z badań technicznych i właśnie pracuje nad zmianą ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Proponuje się, by ten, kto podstawi auto do badania 30 dni po wyznaczonej dacie, zobligowany został do wykonania tegoż nie na najbliższej uprawnionej stacji, a na należącej do Transportowego Dozoru Technicznego. A to już duże utrudnienie, bo takie stacje są tylko w największych miastach (w naszym regionie tylko w Bydgoszczy). O ok. 100 proc. wzrosną także opłaty za takie badanie.
Wideo: INFO Z POLSKI odc.8 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju