Byliśmy w Popielewie. Pani Agnieszka pokazała nam decyzję M-GOPS w Koronowie z 3 września. Odmownie została potraktowana prośba pani Agnieszki o pomoc celową na zakup leków i opłaty mieszkaniowe. - Ja nie mogę pracować, bo jestem osobą niepełnosprawną. Mam wadę wzroku. Synek ma sześć lat i jest chory - ma astmę i wadę serca - blok przedsionkowo-komorowy I stopnia. Za co mam kupić lekarstwa, skoro opieka nie chce pomóc?
- Ja nie mogę, mąż nie może
- Tak, mam męża, tworzymy normalną rodzinę. Mieszka z nami moja teściowa. Ale mąż Jarosław pracować nie może. Miał kiedyś firmę budowlaną, ale zleceń nie było, więc zrezygnował. Nie pracuje, bo musi opiekować się dzieckiem. Ja nie mogę ze względu na swą niepełnosprawność - przekonuje pani Agnieszka. Synek jest w pokoju obok, bawi się komputerem i telefonem komórkowym. Jest absorbujący. Co chwila o coś prosi. Ma sześć lat, jest uczniem pierwszej klasy szkoły w Wierzchucinie Królewskim.
Z decyzji M-GOPS
Dochody rodziny - z rentą teściowej - 1.121,312 zł. Pani Agnieszka, lat 26 i pan Jarosław, lat 32 są zarejestrowani jako bezrobotni bez prawa do zasiłku. On jest zdrowy, ona czasowo jest inwalidką z uwagi na lekki stan niepełnosprawności z tytułu wady wzroku. Syn nie ma orzeczonej niepełnosprawności.
- Zarejestrowałam go i za miesiąc, jak pojadę z nim na komisję, na pewno będzie miał grupę inwalidzką. Ale czy to oznacza, że nie mogę dostać na leki?! - pani Agnieszka przynosi zeszyt, w którym zapisuje, co dostaje i co powinien dostawać. - Berodual musi dostawać, ale nie mogę kupić nebulizator do inhalacji. Kosztuje 300 zł. Lekarstwo mam, ale tego aparatu nie, bo kosztuje 300 zł. Co mam robić?!
Pan Jarosław odmówił
Rodzinie - ze względu na dochody - należy się pomoc. Ale jej nie otrzyma. Bo mąż pani Agnieszki odmówił podpisania kontraktu socjalnego. Bo "jestem opiekunem syna, a żona nie może pełnić nad nim opieki ze względu na niepełnosprawność."
- To oznacza, że nie chce czynnie poszukiwać pracy - wyjaśnia Dariusz Karwat, dyrektor M-GOPS w Koronowie. - Rozumiem, że tej pani trudno znaleźć pracę. Ale jej mąż jest osobą zupełnie zdrową. Brak współpracy z nami oznacza, że nie będzie pomocy celowej. Jesteśmy od wspierania osób pozostających bez pracy, ale nie od utrzymywania ich.
- Mąż szuka pracy, ale gdzie ją dostać? Dojeżdżać? Jak, skoro do przystanku w Wierzchucinie Królewskim jest z Popielewa 3,5 km. I dojazdy przecież kosztują. A pracy przecież nie ma!
Nie mają tych samochodów
M-GOPS twierdzi, że skoro rodzina ma dwa samochody - ford sierra i audi 80 - to aż tak biedni nie są. Wykaz tych aut pracownicy socjalni znaleźli w wydziale komunikacji. - Bzdura! - mówi pani Agnieszka. - Forda, rocznik 1989, sprzedaliśmy w roku 2006, o, tu mam pismo w tej sprawie do firmy ubezpieczeniowej. Audi po wypadku sprzedaliśmy na części ze dwa lata wcześniej. Kto trzyma rachunki tyle lat?
Dorywczo, za żywność
Z pisma M-GOPS wynika, że pan Jarosław wykonuje prace dorywcze. Za żywność oraz pomoc w formie opłacenia rachunków, na przykład za telefony komórkowe i internet na kwotę 1422,53 zł. - To prawda - mówi pani Agnieszka. - To były zaległe rachunki. Za prąd też trzeba było zapłacić - aż 220 zł, a opieka społeczna dała nam tylko 30 zł. O, proszę zobaczyć, co z żywności dostaliśmy z M-GOPS - musli. Na tym żyć się nie da. Z głodu mamy umrzeć?! Niech chociaż pomogą nam kupić to urządzenie do inhalacji... Odwołam się od tej ich decyzji...
- Ta pani była dziś u nas - powiedział nam wczoraj dyrektor Karwat. - Jeśli jej mąż podpisze kontrakt socjalny, i udowodnią, że nie mają aut, to rozpatrzymy wniosek ponownie.