Arka Gdynia - Energa Toruń 70:85 (23:16, 18:28, 20:25, 9:16)
ARKA: Balintova 16, Cannon 16, Makurat 12 (3), Coffey 11 (1), Jurcenkova 4 oraz Morawiec 6, Podgórna 3, Greinacher 2.
ENERGA: Svaryte 16 (1), 11 zb., Begić 11 (1), Kunek 10 (2), Stankiewicz 8, 7 as., Trzeciak 2 oraz Brezinova 14 (2), Diawakana 11 (1), Harris 8, Skobel 5, Tłumak 0.
To był mecz o fotel wicelidera ligi. Energa po czterech zwycięstwach z rzędu, Basket za to po trzech kolejnych porażkach, ale w lidze gdynianki wygrały w Toruniu cztery miesiące temu.
W rewanżu Torunianki zaczęły bardzo dobrze: po trafieniach Stankiewicz i Svaryte (10 pkt i 7 zb. już do przerwy) prowadziły 4:9. Potem Arka zyskała przewagę dzięki rzutom z dystansu (4/8 w 1. kwarcie). Przed przerwą przewaga miejscowych sięgała już 9 punktów, ale Energa grała konsekwentnie w defensywie i zmuszała rywalki do trudnych rzutów. Dobre zmiany z ławki dawały Diawakana i Brezinova, do przerwy "Katarzynki" wygrywały 3 punktami.
Druga połowa to już popis Energi, choć w 26. minucie jeszcze Arka prowadziła 57:56. Wtedy torunianki odskoczyły na 8 punktów, a w ostatniej kwarcie postawiły mur nie do przebicia w defensywie, Arka przez prawie 8 minut tylko raz trafiła z gry!
W ataku spokojnie "Katarzynki" rozgrywały długie i zespołowe akcje, czekając na najlepsze okazje. Przydawało się doświadczenie nowych: Harris i Brezinovej. To była pełna kontrola nad wydarzeniami na parkiecie i całkowicie zasłużone zwycięstwo.
