Popłyniesz z promilami na wodzie, to słono zapłacisz

Kiedyś można było pić do woli i szaleć na wodzie, chyba że zabraniały tego regulaminy różnych imprez wodniackich. Od kilku lat karano już tych, którzy mieli we krwi od 0,5 promila alkoholu we krwi. Teraz grzywny może spodziewać się wodniak już od 0,2 promila alkoholu.

Nowelizację przeforsował w parlamencie krakowski poseł PO Józef Lassota. Uzasadniał, że nawet wodniacy "w stanie po użyciu alkoholu stwarzają zagrożenie dla innych osób - czy to znajdujących się na swoim statku, czy w innym obiekcie, czy też przebywających w wodzie". Przypomniał, że wypicie alkoholu nie jest zabronione, natomiast zło dzieje się, gdy ktoś pod wpływem alkoholu zakłóca porządek czy też zagraża bezpieczeństwu.
Wodniakowi po kilku głębszych grozi grzywna. Sąd może wymierzyć do 5 tysięcy złotych. Dochodzą do tego koszty zabezpieczenia sprzętu pływającego przez służby właściwego starosty powiatowego.
- Zaostrzenie prawa jest krokiem we właściwym kierunku, bo alkohol to nadal plaga na szlakach wodnych - uważa Jan Wielgosz z Tucholi, instruktor kajakarstwa, członek Instytutu Ratownictwa na Wodach Górskich i Powodziowych. - Jest więc szansa na poprawę tego stanu. Życzyłbym tylko sobie, aby policja robiła wyrywkowe kontrole na popularnych szlakach kajakowych i na jeziorach, i aby organizatorzy imprez wodnych nie wahali się wezwać mundurowych, gdy jest taka potrzeba.

Jan Wielgosz prowadził wczoraj spływ szkoleniowy na Brdzie na odcinku Gołąbek - Wymysłowo uczniów Technikum Leśnego w Tucholi. Taka impreza to także okazja do pogadanek na temat zgubnych skutków picia alkoholu na wodzie.

Nowe prawo chwali też Aleksander Maćkowski, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Województwa Kujawsko-Pomorskiego. - Przecież nikt ludziom nie zabrania picia alkoholu, ale niech to robią na lądzie, wieczorem. Ale rano, na wodzie muszą już być trzeźwi.