Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka "Asty" na koniec roku w pierwszej lidze

Tomasz Froehlke
Tomasz Froehlke
Dariusz Bloch
Nie udało się Enea Astoria Bydgoszcz zwycięsko zakończyć tego roku w pierwszej lidze. Wyraźnie przegrała we Wrocławiu.

Śląsk Wrocław - Enea Astoria Bydgoszcz 89:71 (22:23, 26:14, 17:17, 24:17)
ŚLĄSK: Bluma 19 (3), Musiał 19 (2), Grzeliński 9 (1), Mroczek-Truskowski 5 (1), Michałek 2 oraz Pławucki 16 (2), Dziewa 15 (1), Kutta 10 (1), Ratajczak 0, Żeleźniak 0.
ASTORIA: Bierwagen 15 (1), Gospodarek 14 (1), Śpica 11 (1), Fatz 8, Grod 2 oraz Szyttenholm 7, Pochocki 7 (1), Barszczyk 5 (1), Kornijec 2, Frąckiewicz 0.

Jak wiadomo, w pierwszej lidze każdy może wygrać z każdym, więc gdybanie o faworytach nie ma większego sensu. Tak było w spotkaniu Śląska z Astorią, które zajmują miejsce w środku tabeli, ale aspirują do miejsc wyższych.

Od początku meczu trwała zażarta walka o każdy metr i każdy punkt. Dopiero pod koniec drugiej kwarty wrocławianom udało się uzyskać 10, w trzeciej nawet 15 pkt. przewagi. Nawet nie wiadomo dlaczego. Śląsk był skuteczniejszy w detalach, a tzw. brudnej grze. w której trafiał ważne punkty po zaciętej walce. A poza tym, nie można w jednej kwarcie zdobywać tylko 14 pkt., a tracić 26. Tu kłania się skuteczna obrona i wrocławianie byli w niej skuteczniejsi.

Tak było w 2. kwarcie, po trafieniach Marcina Blumy i byłego zawodnika Astorii Karola Kutty było 39:32, a po akcji Marcina Pławuckiego 44:35.

Przerwa niewiele pomogła. Na początku trzeciej kwarty wrocławianie odjechali najpierw na 11 pkt., a potem na 15 pkt. Bydgoszczanie nie mogli sobie poradzić zwłaszcza z Jakubem Musiałem, Blumą i Pławuckim. Choć to jeszcze nie była różnica, której nie można by odrobić.

Astoria bardzo się starała, ale na niewiele to się zdawało. Na początku czwartej kwarty przegrywała jeszcze różnicą 10 pkt. ale potem było coraz gorzej. Pewnie dlatego, że „Asta” zaczynała się spieszyć, żeby odrobić straty, ale ten pośpiech na niewiele się zdawał. A Śląsk wykorzystywał każde potknięcie bydgoszczan. Po wsadzie Blumy było już 20 pkt. przewagi (84:64). Jeszcze „Asta” kilka razy zmniejszała prowadzenie, ale nie na tyle, żeby zagrozić Śląskowi.

Już wiadomo było, że Astoria walczy o jak najmniejsze rozmiary porażki. Każdy punkt może mieć znaczenie w ostatecznej kolejności po pierwszej rundzie.

Ale to nie zmienia faktu, że niektórzy zawodnicy zagrali znacznie poniżej swoich możliwości. Po raz kolejny mecz się nie udał Mikołajowi Grodowi (1/3 z gry), słabo zagrał środkowy Łukasz Frąckiewicz (0/2 z gry, 2 zbiórki), ale tak naprawdę zawiódł cały zespół. Po tak dobrym meczu, jak ostatnio z Sokołem Łańcut na pewno Astorię stać było na więcej. Z drugiej strony mecz meczowi nierówny i gra się tak, jak przeciwnik pozwala i w jakiej jestem dyspozycji. Na razie Astoria była w gorszej od Śląska Wrocław, ale jest jeszcze runda rewanżową

Pozostałe mecze 17. kolejki odbędą się od jutra do soboty. W tym GTS Tychy - Noteć Inowrocław (piątek, 18.00).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska