Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka w Meklemburgii to nie koniec Angeli Merkel

Karina Obara
Karina Obara
Dr Aleksandra Zięba: - Niemcy mają problem z polityka imigracyjną, bo boją się oskarżeń o powrót do polityki z okresu międzywojnia i II wojny światowej, do trendów nazistowskich, faszystowskich, dyskryminacyjnych.
Dr Aleksandra Zięba: - Niemcy mają problem z polityka imigracyjną, bo boją się oskarżeń o powrót do polityki z okresu międzywojnia i II wojny światowej, do trendów nazistowskich, faszystowskich, dyskryminacyjnych. Przemysław Gasztold-Seń
Rozmowa z dr Aleksandrą Ziębą z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego o słabym wyniku partii kanclerz Angeli Merkel i jego skutkach.

- Po niedzielnych wyborach w Meklemburgii Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) utrzymała pozycję lidera (dostała 30,6 proc. poparcia). Drugie miejsce i 21,1 proc. głosów zdobyła populistyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD). Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) niemieckiej kanclerz była dopiero na miejscu trzecim (19 proc). Czy to koniec kanclerz Merkel?
- Absolutnie nie. Kanclerz Merkel zadeklarowała wyciągnięcie wniosków z porażki w Meklemburgii, aby zawalczyć o głosy wyborców. Problem w tym, że ona wciąż nie dostrzega porażki swojej polityki imigracyjnej.

- Trudno w to uwierzyć, że nie dostrzega. Może nie ma lepszego pomysłu?
- Jest krytykowana przez najsilniejszego koalicjanta swojej własnej partii, czyli bawarski odłam Unii Chrześcijańskiej CSU, który domaga się stanowczej zmiany polityki imigracyjnej, a przede wszystkim przyznania się kanclerz do błędu w sprawie osób starających się o status uchodźcy. I nie chodzi tylko o politykę wewnątrz Niemiec, ale też na południu UE. Gdy rozmawiam z obywatelami Niemiec, różnego pochodzenia, zwłaszcza tymi, którzy przybyli tu kilkadziesiąt lat temu, słyszę dużo głosów krytyki polityki imigracyjnej kanclerz Merkel, szczególnie po tym, co wydarzyło się w lipcu (w Zirndorfie nieznani sprawcy podpalili w okolicy Urzędu ds. Migracji i Uchodźców walizkę wypełnioną puszkami z farbą w sprayu; Syryjczyk zamordował maczetą ciężarną Polkę, przyp. red.)

- Mimo krytyki uważa Pani, że to nie są ostatnie słowa kanclerz Merkel. Ale co ona może jeszcze zrobić, gdy AfD depcze jej po piętach?
- Alternatywa dla Niemiec nie ma predyspozycji, aby być partią wiodącą, bo jej liderzy na szczeblach landów i okręgów są ze sobą bardzo skonfliktowani. Nie są więc w stanie wysunąć lidera, który zintegruje wszystkie komórki na szczeblu federalnym. Angela Merkel ma wiele zalet jeśli chodzi o politykę gospodarczą w kraju i w UE. Dzięki temu może skutecznie pokierować wyborcami. Sprzyjają jej ci, którzy doceniają jej talenty związane z szeroko rozumianym rozwojem.

Dr Aleksandra Zięba: - Niemcy mają problem z polityka imigracyjną, bo boją się oskarżeń o powrót do polityki z okresu międzywojnia i II wojny światowej, do trendów nazistowskich, faszystowskich, dyskryminacyjnych. Przemysław Gasztold-Seń

- Ale w polityce imigracyjnej pani kanclerz zawodzi.
- Tak naprawdę Niemcy mają problem z polityką imigracyjną, bo boją się oskarżeń o powrót do polityki z okresu międzywojnia i II wojny światowej, do trendów nazistowskich, faszystowskich, dyskryminacyjnych. Kwestie moralności możemy dostrzec nie tylko u liderów CDU, ale również wśród elit SPD, którzy też nie mają pomysłu na politykę imigracyjną. Zamknięcie granic dla uchodźców nie jest żadnym rozwiązaniem.

- A czy coraz większe poparcie dla AfD nie oznacza, że Niemcy radykalizują się odchodząc od wartości, które po II wojnie z taką starannością rozwijali: otwartość dla obcych czy dbałość o poprawność polityczną?
- Tak, ale trzeba pamiętać, że sympatie dla AfD wynikają z takich wydarzeń, jak te w marcu w Belgii czy w lipcu w Niemczech albo zamachy we Francji.

- 21 proc. poparcia to nie są już tylko sympatie.
- Takie informacje powodują nakręcanie się spirali strachu i AfD skutecznie to wykorzystuje. AfD nie tylko zabrała część wyborców CDU, ale też mniejszym partiom, takim jak Zieloni. Poza parlamentem pozostanie też liberalna FDP z wynikiem 3 proc. Jednak moim zdaniem AfD nie przekroczy nigdy 23 proc. poparcia.

- A czy myśli Pani, że Niemcy skłonni byliby wybrać jako przedstawicieli władzy radykalnych przywódców?
- Na szczeblu lokalnym, w landach jak najbardziej tak, ale w skali federalnej to nie jest możliwe.

- Dlaczego?
- Ze względu na kulturę polityczną, jaka panuje w Niemczech i społeczeństwo obywatelskie, które jest bardzo silnie zdemokratyzowane i rozwinięte pod względem odpowiedzialności.

- Jak tę odpowiedzialność rozumieją Niemcy?
- Chodzi tu nie tylko o odpowiedzialność za siebie, ale o losy całej Europy i zaangażowanie w budowanie pokoju na świecie. To właśnie kwestie odpowiedzialności podkreślane za rządów Konrada Adenauera, kontynuowane przez rządy SPD, kanclerza Helmuta Kohla, były wciąż wpajane społeczeństwu i są teraz stałą wartością.
Priorytet bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego to nieodłączny element polityki Niemiec. Odejście od nich wymagałoby rewolucji, a takich tendencji nie obserwuję.

- Niedawno pojawiły się informacje, że rząd Niemiec zachęca do robienia zapasów na wypadek kryzysu. Co to było?
- To było nieporozumienie. Przesadzona reakcja na incydenty lipcowe i inne terrorystyczne zachowania w Europie. To była reakcja, która nie powinna nawet wyciec do opinii publicznej. Bardzo szybko się z tego wycofano.

- Żadnej wojny nie będzie?
- Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy nie będzie kryzysu. Wojna w Europie jest w tej chwili mało prawdopodobna, ale toczy się przecież nieustannie na obszarach, gdzie Europa jest żywotnie zaangażowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska