Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu, która zarzuca kobiecie, że w grudniu ubiegłego roku usiłowała dokonać zabójstwa właśnie urodzonej córki, skierowała przeciw niej akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Toruniu.
Oskarżona, 33-letnią grudziądzanka, mieszka w kamienicy niedaleko miejsca, w którym odnaleziono noworodka. Nie pracowała i ma już kilkoro dzieci.
Sąd za usiłowanie zabójstwa może wymierzyć wyrodnej matce karę od 8 do 25 lat więzienia. - A nawet karę dożywocia - mówi Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu.
Matka dziecka w trakcie przesłuchania przyznała się do zarzucanych jej przez prokuratorów czynów. Biegli sądowi, którzy kobietę badali uznali również, że w chwili porzucenia noworodka nad Wisłą nie była w szoku poporodowym.
Oskarżoną o usiłowanie zabójstwa grudziądzankę policjanci zatrzymali pod koniec stycznia. Mundurowi poszukiwali jej od 10 grudnia. Tego dnia kobieta zostawiła na pewną śmierć zawinięte w ręczniki swoje nowo narodzone dziecko na Błoniach Nadwiślańskich w Grudziądzu. Wyziębioną i płaczącą dziewczynkę znalazł nad Wisłą przechodzień, który ostatecznie okazał się konkubentem matki dziecka.
Dziewczynka trafiła do szpitala w Grudziądzu, gdzie lekarze wywalczyli o jej życie i nadali jej imię Julia. Była również operowana w Bydgoszczy.
Dziś Julia jest już nadanym "z urzędu" imieniem. Przebywa w grudziądzkim Centrum Pomocy Dziecku, oczekując na adopcję. Matka jej zaś oczekuje na pierwszą rozprawę, której termin nie został jeszcze wyznaczony.
- Trudno w tym momencie przesądzać, kiedy proces może się rozpocząć. Sąd musi mieć bowiem czas na zapoznanie się ze zgromadzonymi przez nas dokumentami - dodaje Agnieszka Reniecka